Archiwum Polityki

Zorba samotnik

Anthony Quinn zmarł w wieku lat 87. Jego fenomen polegał na tym, że był aktorem drugo- czy nawet trzecioplanowym i pozostał nim do końca, niemniej wśród swoich fanów zrobił karierę gwiazdy czołowej. Można go określić jako aktora kultowego, w tym sensie, że jego autorytet zależał nie od oceny jego osiągnięć, lecz od decyzji amatorów, którzy się nim zainteresowali.

Quinn był synem operatora irlandzkiego, który fotografował rewoltę Panchi Villi, rebelianta zamordowanego w 1923 r., oraz Meksykanki, która przyłączyła się do buntowniczej armii. Quinn odziedziczył po niej urodę południowca, ale nie amanta „Latin lover”, lecz twardego czy nawet brutalnego macho o ciężkich rysach twarzy, oliwkowej cerze i gestach boksera. W ciągu swego długiego życia uczestniczył w 123 filmach, co stanowi swego rodzaju rekord; w przeważającej ich większości występował jako Indianin, Meksykanin, gangster oraz z reguły czarny charakter; bywało, że jego udział trwał zaledwie kilka minut i kończył się, zasłużoną według scenariusza, nagłą likwidacją. Był więc typowym szeregowym fachowcem o ograniczonym przydziale w kinie hollywoodzkim, które korzysta z usług wielu podobnych. Jest ciekawe, że jego rozgłos zaczął się od filmu europejskiego, „La Strada” Felliniego z 1954 r., który w życiorysie Quinna był 58 z kolei, zaś szerokie, wręcz światowe wzięcie Quinn uzyskał w następnym filmie reżysera również europejskiego, „Grek Zorba”, Michaela Cacoyannisa z 1964 r.

Ale nawet w tych dwóch wypadkach, powodzenie Quinna było paradoksalne; w „La Stradzie” głównym tematem był tragicznie sentymentalny los Gelsominy w wykonaniu Giulietty Masiny, żony Felliniego, zaś sława „Greka Zorby” wiązała się z panującą w tych latach, szybko zresztą przebrzmiałą, modą na folklor grecki, ugruntowaną przez farsę obyczajową „Nigdy w niedzielę” z Meliną Mercouri, która następnie została ministrem kultury i sztuki w Atenach, mimo swobodnej, aż zanadto swobodnej postaci, jaką kreowała w owej komedii.

Polityka 25.2001 (2303) z dnia 23.06.2001; Kultura; s. 51
Reklama