Mamy talent do biznesu – lubimy o sobie powtarzać taką opinię. W starzejącej się Europie moglibyśmy być jak szczupaki w stawie pełnym sennych karpi. Ale z polskiej rewolucji kapitalistycznej – tej z początków ubiegłej dekady, rozpoczynanej od handlu na polowych łóżkach – wyraźnie zeszło powietrze. Coraz mniejszy zapał, coraz mniej chętnych, coraz gorszy klimat i topniejąca społeczna akceptacja, za to biurokratyczne przeszkody ciągle te same. Polak dziś głównie marzy o spokojnym etacie.
Z pozoru, a może raczej z przeniesienia, nadal jesteśmy potęgą: w kraju jest zarejestrowanych 3,5 mln firm. Ale połowa nigdy nie rozwinęła działalności. 60 proc. firm nie zatrudnia nikogo, a tylko 4 proc. (145 tys. firm) – powyżej 9 pracowników. Wielu właścicieli to naprawdę pracownicy najemni, zmuszeni przez szefów – ze względu na składki i podatki – do udawania przedsiębiorców. To zaciemnia obraz polskiego kapitalizmu.
W każdym społeczeństwie kandydatów na pracodawców jest o wiele mniej niż pracowników.
Polityka
38.2006
(2572) z dnia 23.09.2006;
Raport;
s. 4