Klimat sprzyja potrząsaniu szabelką. Emocje spychają na plan dalszy racjonalne argumenty. Niektórych dziennikarzy ogarnął entuzjazm. „Jeśli nie zbudujemy kanału na Mierzei Wiślanej, łączącego elbląski port z Bałtykiem – pisze „Newsweek” – Rosjanie, tak jak się to dzieje od 60 lat, będą nas dalej wpuszczali w kanał”.
– Przekop to konieczność, jedyna szansa, żeby ożywić cały ten akwen – mówi Julian Kołtoński, dyrektor Portu Morskiego Elbląg, w który świeżo zainwestowano 6 mln euro. Portu morskiego – ale teraz bez dostępu do morza, bo na początku maja Rosjanie wstrzymali żeglugę przez Cieśninę Pilawską. A ściślej – zaczęli bardzo literalnie traktować zapisy umów z 1945 r. i 1961 r. Umożliwiają one przepływanie statkom handlowym pod polską banderą z Elbląga na pełne morze i w drugą stronę. Ale nie przewidują zawijania po drodze do Kaliningradu i z Kaliningradu do Elbląga.
Do maja 2006 r. ruch jednostek polskich i rosyjskich między oboma portami odbywał się bez większych przeszkód na mocy różnych uzgodnień. Oczywiście, zdarzały się zatarcia i napięcia, ale w miarę szybko dogadywano się i przywracano żeglugę. Nie było natomiast przyzwolenia Rosji na wpływanie statków bander państw trzecich, o co strona polska zabiegała. Dlatego na przykład armator niemiecki, którego statek „Polonez” kursuje regularnie z Gdańska Szkarpawą na Zalew Wiślany i potem po zalewie, zdecydował się na zmianę flagi i pływa pod naszymi barwami. W 10- i 11-dniowych rejsach „Polonezem” uczestniczą głównie Niemcy, Austriacy, Szwajcarzy i Anglicy. Jednym z etapów ich podróży jest Kaliningrad.
Teraz, gdy port ten od strony zalewu jest niedostępny, pasażerowie „Poloneza” we Fromborku przesiadają się do autokarów.