Archiwum Polityki

Larum Lario

Po ostatnim kryzysie rządowym we Włoszech rosną szanse na powrót do władzy Silvio Berlusconiego. Wcześniej jednak Cavaliere będzie musiał zażegnać kryzys małżeński. Relacjonowany jest na pierwszych stronach gazet – jak na króla mediów przystało – i kibicują mu wszyscy Włosi.

Veronica Lario jest z zawodu aktorką i początek jej związku z Berlusconim sięga właśnie teatru. Na początku lat 80., gdy grała we „Wspaniałym rogaczu”, w mediolańskim Teatrze im. Manzoniego, Berlusconi zobaczył ją na scenie (półnagą) i poczuł – jak sam wspomina – „uderzenie pioruna, chociaż nie było burzy”. Kiedy Lario związała się z Berlusconim, postanowiła zejść ze sceny, zaszyć w domu i poświęcić wychowaniu dzieci. Skromna, dyskretna, wycofana, zawsze trzy kroki za mężem. Ale ostatnio przebrała się miarka.

Dotknięta do żywego zachowaniem męża napisała do wrogiej Berlusconiemu, sympatyzującej z lewicą gazety „La Repubblica”: „Piszę, by dać wyraz moim odczuciom na słowa wypowiedziane przez mojego męża podczas kolacji po uroczystym wręczeniu telewizyjnych nagród Telegatti. Zwracając się do niektórych z obecnych tam pań mój mąż pozwolił sobie na uwagi dla mnie nie do przyjęcia: »gdybym nie był żonaty, natychmiast bym się z panią ożenił«, »z tobą poszedłbym na koniec świata«. Są to komentarze, które obrażają moją godność i których – z uwagi na wiek, rolę polityczną, społeczną, a także sytuację rodzinną wygłaszającej je osoby (dwoje dzieci z pierwszego małżeństwa i troje z drugiego) – nie sposób sprowadzić do żartu. Proszę zatem mojego męża jako osobę publiczną o publiczne przeprosiny, zważywszy na to, że nie otrzymałam ich drogą prywatną”. Dalej jest o tym, że w czasie wieloletniego związku zawsze starała się unikać konfliktów (by chronić dzieci i mężowskie interesy), chociaż – przyznaje – kosztowało ją to niemało wysiłku. Ale teraz basta.

List ukazał się na pierwszej stronie dziennika (wydawanego notabene przez konkurenta Berlusconiego Carlo De Benedettiego) i stał się sensacją miesiąca.

Polityka 10.2007 (2595) z dnia 10.03.2007; Świat; s. 50
Reklama