Archiwum Polityki

Powrót do jądra ciemności

John le Carré, Pieśń misji, przeł. Jan Rybicki, Wyd. Amber, Warszawa 2007, s. 248.

Bruno Salvadar, powszechnie nazywany Salvem, to prawdziwy szczęściarz. Jest rozchwytywanym na całym świecie tłumaczem konferencyjnym, specjalizującym się w języku suahili oraz narzeczach używanych we wschodnim Kongu. Ale Salvo zajmuje się także czymś innym: wykonuje „poufne zadania dla pewnej agencji rządowej, której istnieniu władze zawsze konsekwentnie zaprzeczają”. Podczas jednego z tłumaczonych spotkań słyszy coś, co stopniowo burzy jego dobre samopoczucie i podaje w wątpliwość sens wypełnianych dla rządu tajnych zadań.

Twórczość Johna le Carré – brytyjskiego klasyka powieści szpiegowskiej – koncentruje się wokół dwóch wielkich tematów. Jednym jest konflikt między jednostką i reprezentowanymi przezeń wartościami a bezduszną maszyną Organizacji. Drugim – geopolityka. Niegdyś – w zimnowojennym wydaniu, dziś – w krytykowanym przez pisarza zjawisku neokolonializmu. Właśnie w ten nurt krytyki neokolonialnej wpisuje się „Pieśń misji”. Jej autor nie pozostawia nam złudzeń co do charakteru polityki i procesów cywilizacyjnych dokonujących się w Trzecim Świecie. Zresztą sami posłuchajmy puenty tej powieści: „Nie tak dawno nasi panowie i władcy z Banku Światowego przeprowadzili ankietę na temat stylu życia w Kongu. Pytanie: Gdyby państwo było człowiekiem, jak byś tego kogoś traktował? Odpowiedź: zabiłbym. Młodzi Kongijczycy mówią o Europie jak o ziemi obiecanej. Więc miej świadomość, że jak się tu dostaniesz, będziesz wyglądał jak asfalt, którego nikt nie chciał”.

Nie dziwota, że John le Carré stał się jednym z guru ruchu alterglobalistycznego.

Polityka 10.2007 (2595) z dnia 10.03.2007; Kultura; s. 58
Reklama