Pogłoski na temat dymisji Andrzeja Chronowskiego krążyły już od kilku tygodni. Początkowo wydawało się jednak, że minister dzięki układom politycznym zdoła dotrwać do końca kadencji. Stało się jednak inaczej. Z dnia na dzień przybywało mu wrogów, premierowi zaś argumentów przemawiających za koniecznością dymisji. Doszłoby do niej wcześniej, gdyby nie trwające w parlamencie prace nad budżetem. Premier obawiał się, że z trudem wywalczona jedność AWS w sprawie budżetu może prysnąć na wieść o dymisji Chronowskiego. Minister cieszył się poparciem „oczka”, wpływowej grupy posłów – zwolenników powszechnego uwłaszczenia, a niechętnych prywatyzacji i zagranicznym inwestorom. Są oni skupieni wokół Adama Bieli i Tomasza Wójcika.
Kiedy budżet przebrnął przez Sejm i Senat, można było wrócić do dymisji. Zwolniony ministerialny fotel oraz gabinet, z którego policja natychmiast wyprowadziła posła Janowskiego, przejęła dotychczasowa wiceminister prof. Aldona Kamela-Sowińska (Gość „Polityki” s. 13). Nowa szefowa resortu skarbu w ciągu minionego półrocza pełniła funkcję prawej ręki ministra Chronowskiego i firmowała wiele jego posunięć. Z pewnością ta nominacja ma na celu otarcie łez posłom z „oczka”, wśród których nowa minister cieszy się sympatią.
Premier nie może ich dziś lekceważyć, bowiem grupa ta jest autorem wniosku o stworzenie parlamentarnej komisji śledczej, która miałaby zbadać sprawę prywatyzacji PZU, a w efekcie, jak planują pomysłodawcy, doprowadzić byłego ministra skarbu Emila Wąsacza przed Trybunał Stanu. W AWS trwają zabiegi, by nie dopuścić do głosowania nad tym wnioskiem. Publiczne roztrząsanie w okresie przedwyborczym działalności Wąsacza byłoby dla Akcji rzeczą fatalną.
Żegnając się z ministrem Chronowskim premier delikatnie wytknął mu problemy, jakich był sprawcą.