Archiwum Polityki

Nie dał rady

Gdy dziennikarza lub naukowca nudzi jałowe opisywanie świata, to ogarnia go pokusa, by samemu przy nim pomajstrować. Kandyduje do parlamentu, stara się zostać ministrem lub nawet szefem rządu. Częściej kończy się na doradztwie – niekiedy ze świetnymi rezultatami. Przykładem: Ted Sorensen, doradca Kennedy’ego, czy Egon Bahr, strateg i negocjator Willy’ego Brandta. Na to, żeby komuś doradzać, trzeba mieć jednak szeroką wiedzę, znajomość świata i kuluarów władzy, umieć powściągać własne ambicje pracując na szefa, aż po formułowanie mu autorskiej doktryny. Doradca jest ekspertem i niczym więcej. Chyba że sam ma talenty dyplomatyczne i wtedy zostaje Kissingerem.

Jerzy Marek Nowakowski, który musiał podać się do dymisji po niefortunnej wypowiedzi na temat Iraku, doradca premiera ds. zagranicznych, niestety Kissingerem nigdy nie był. Życzliwi powinni mu byli to uświadomić dużo wcześniej.

Polityka 9.2001 (2287) z dnia 03.03.2001; Komentarze; s. 13
Reklama