Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Rój strzelców

Akcja Wyborcza Solidarność próbuje zbierać rozsypane szeregi. Ostatnie tygodnie to noce debat, podpisywanie porozumień, które rano stawały się nieaktualne. Przymierza, trójprzymierza, pięcioprzymierza. Jedna lista, a może dwie listy. Kto tworzy dzisiaj AWS, przy kim znajdzie się słowo „solidarność”, w sytuacji, gdy związek zawodowy formalnie już wycofuje się ze struktur politycznych? Wszystko to sprawia wrażenie niepohamowanego chaosu.

Jeżeli jednak z tego szumu informacyjnego, z owych sprzecznych informacji i niejasnych deklaracji wyłowić coś racjonalnego, to okazuje się, że sprawa jest w gruncie rzeczy dość prosta. Oto bowiem zderzyły się dwie koncepcje. Jedna, której chce w jakiś sposób patronować Solidarność z Krzaklewskim, to odgrzewanie sztucznej jedności, ale pod innym przywództwem. Jako że premier Jerzy Buzek przestał być liderem atrakcyjnym, gdyż ma niskie notowania w opinii publicznej i widoczny brak cech przywódczych, pojawił się na jego miejsce nowy lider, czyli minister sprawiedliwości Lech Kaczyński, który ma znakomite notowania i równie widoczny brak cech przywódczych. Buzek wielkich nadziei jednak nie daje, Kaczyński daje ułudę sukcesu. Kaczyński daje także szansę tym wszystkim, którzy z różnych powodów (najczęściej z tego, że przegrali demokratyczne wybory we własnych partiach) przestali odgrywać ważne polityczne role. Stąd za Kaczyńskim, czy też lepiej powiedzieć za braćmi Kaczyńskimi, opowiada się ugrupowanie do niedawna nazywane „partią przegranych prezesów”, a obecnie Przymierzem Prawicy. W tym kierunku zdaje się zmierzać to, co jeszcze pozostało w Ruchu Odbudowy Polski pod przywództwem Jana Olszewskiego, a także rój wolnych strzelców.

Drugiej koncepcji próbuje patronować, choć mało energicznie, Jerzy Buzek, ale rozgrywającym jest niewątpliwie były wicepremier Janusz Tomaszewski. Jest to pomysł sklejenia w jeden komitet wyborczy istniejących, choć osłabionych rozłamami i odejściami partii politycznych: RS AWS, PPChD, ZChN. Te ugrupowania podpisały nawet porozumienie o zawiązaniu wspólnego komitetu koalicyjnego zachowującego nazwę AWS. Są to więc ci, którzy nie chcą poddać się dyktatowi braci Kaczyńskich i grupy skupionych wokół nich polityków.

Oceniając realną siłę stojącą za tymi koncepcjami nie można mieć wątpliwości, że pomysł podtrzymania AWS ma atutów zdecydowanie więcej.

Polityka 21.2001 (2299) z dnia 26.05.2001; kraj; s. 20
Reklama