Archiwum Polityki

Na wszelki wypadek

Ubezpieczenia są drogie, a walka o odszkodowania bywa udręką. Firmy drobnym drukiem zastawiają na klientów pułapki, a ci z kolei nie kwapią się, by dokładnie poznać polisę, którą kupują. Po wejściu w życie podatku Religi będzie jeszcze gorzej. A z czasem i drożej.
Polityka

O tym, że od jesieni polisy komunikacyjnego OC mogą zdrożeć o 18 proc., Polska Izba Ubezpieczeń (PIU) ostrzegała już dawno. Przyczyną miał być podatek Religi: 12 proc. zebranej od kierowców składki, firmy ubezpieczeniowe odprowadzają teraz do Narodowego Funduszu Zdrowia tytułem zwrotu kosztów leczenia ofiar wypadków drogowych. To oznacza, że mniej zarabiają przy niezmienionych jeszcze stawkach ubezpieczeń.

Firmy ubezpieczeniowe na razie milczą. Podwyżkami cen usług nikt nie lubi się chwalić. O nowej, wyższej cenie ubezpieczenia klient miał się dowiedzieć dopiero przy zawieraniu kolejnej umowy. Ale w praktyce bywa różnie. Ci, którzy sprzedają polisy przez Internet (mBank, Axa i Liberty), wykorzystali strach przed podatkiem Religi zachęcając do zawierania nowych umów z dużym wyprzedzeniem. Przekonywali, że w ten sposób kierowcy zaoszczędzą rocznie co najmniej kilkadziesiąt złotych. I pewnie złowił trochę nowych klientów.

W tym samym czasie zamrożone stawki OC stały się motywem przewodnim najnowszej kampanii reklamowej PZU prowadzonej pod hasłem „Mniej niż zero” i wykorzystującej motyw muzyczny przeboju Lady Pank. Jednocześnie największy ubezpieczyciel doniósł do UOKiK o szykowanej przez ośmiu rywali zmowie cenowej. Dowodem na to ma być ankieta, jaką PIU rozesłała do swoich członków (w tym do PZU) z pytaniami, czy i o ile zamierzają podnieść ceny OC w związku z nowymi przepisami. Choć PIU zapewnia, że jego intencje zostały źle odczytane, prezes UOKiK wszczął postępowanie, które ma wyjaśnić, czy faktycznie groził nam ubezpieczeniowy kartel.

W PZU ubezpieczenia na razie nie podrożeją, bo jest on teraz w komfortowej sytuacji.

W pierwszym półroczu br. osiągnął 2,6 mld zł zysku i do komunikacyjnego OC ma, jeśli zajdzie potrzeba, z czego dopłacać.

Polityka 42.2007 (2625) z dnia 20.10.2007; Rynek; s. 50
Reklama