Choć, jak mówi popularne powiedzenie, w Brazylii nawet przeszłość jest niepewna, Brazylijczycy nie chcieli zmienić urzędującego prezydenta. Ponownie zaufali Luli.
Luis Inácio Lula da Silva, potocznie zwany Lulą, to prawdziwy fenomen. Mimo drobnej postury – największe zjawisko w polityce latynoskiej ostatnich lat. Jeszcze rok, dwa lata temu wydawało się, że zarówno on, jak i jego rząd, a przede wszystkim Partia Pracujących, której jest twórcą, są skompromitowani. Pisano, że Lula został zapędzony do narożnika i leży już prawie na deskach.
Skandal korupcyjny (kupowanie głosów) osiągnął takie rozmiary, że leciały głowy ministrów i najbliższych współpracowników partyjnych Luli, w tym przewodniczącego Partii Pracujących José Genino.
Polityka
46.2006
(2580) z dnia 18.11.2006;
Świat;
s. 61