Archiwum Polityki

Gen nie taki samolubny

Wśród biologów znów rozgorzał spór: czy ewolucja nagradza wyłącznie zachowania egoistyczne, czy wręcz przeciwnie – premiuje tych, którzy poświęcają się dla dobra wspólnoty?

Nad pytaniem o wyższość altruizmu nad egoizmem zastanawiał się twórca teorii ewolucji Karol Darwin. Odpowiedź na nie można znaleźć w samym tytule jego dzieła: „O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego, czyli o utrzymywaniu się doskonalszych ras w walce o byt”. Zatem przeżywają i osiągają sukces nie jednostki, ale rasy (gatunki). Dobro zbiorowości jest ważniejsze od interesu jednostek.

W swojej kolejnej książce – „O pochodzeniu człowieka” – Darwin pisał tak: „Plemię złożone z wielu jednostek wykazujących rozwinięty w wysokim stopniu duch patriotyzmu, wierności, posłuszeństwa, odwagę i zdolność współodczuwania, zawsze gotowych do udzielania sobie nawzajem pomocy oraz do poświęcania się dla ogólnego dobra, przeważnie będzie odnosić zwycięstwa nad większością innych plemion. I to właśnie byłoby doborem naturalnym”. Darwin nie miał zatem wątpliwości, że ewolucja premiuje poświęcenie i zachowania altruistyczne. Pogląd ten jest do dziś głęboko zakorzeniony i otrzymał naukową nazwę: dobór grupowy (gdyż dobór naturalny faworyzuje sprawnie działające grupy), a spopularyzował go na początku lat 60. XX w. szkocki biolog Vero Copner Wynne-Edwards.

W tym samym czasie dojrzewały w biologii idee, które miały wywrócić do góry nogami pojęcie dobra gatunku.

W 1966 r. ukazała się książka George’a Williamsa, amerykańskiego biologa ze State University of New York, zatytułowana: „Adaptacja i dobór naturalny: krytyka niektórych współczesnych nurtów myśli ewolucyjnej”. Była to bezpośrednia polemika z ideą doboru grupowego, nagłośnioną przez Wynne-Edwardsa. Williams twierdził, że ewolucja to w rzeczywistości proces skrajnie egoistyczny. Co więcej, nie ma znaczenia nawet dobro pojedynczych organizmów – ważne są wyłącznie geny, które pragną (co jest tylko metaforą, gdyż cząsteczki chemiczne nie mają celów ani pragnień) wyłącznie jednego: powielić się w jak największej liczbie kopii i przetrwać jak najdłużej.

Polityka 11.2008 (2645) z dnia 15.03.2008; Nauka; s. 80
Reklama