Przyzwyczailiśmy się, że od jakiegoś czasu twórcy kontestują rzeczywistość. Ostatnio natomiast, za sprawą gdańskiej artystki Julity Wójcik, mamy do czynienia ze zjawiskiem wręcz odwrotnym. Julita Wójcik obiera ziemniaki. Mało tego – obiera je w Małym Salonie galerii Zachęta. Dlaczego? Ponieważ, jak napisała pani kurator z galerii: „Julita Wójcik sztukę prowadzi jak gospodarstwo domowe: jest czas na pranie, pielenie w ogrodzie wiosną i na szydełkowanie zimą. Zdaje się wpisywać w nurt swojski, kameralny, codzienny”.
Polityka
8.2001
(2286) z dnia 24.02.2001;
Kultura;
s. 42