Niewysoki, szczupły, raczej niepozorny mężczyzna w średnim wieku. Nie pasuje do kreślonego przez przeciwników obrazu: postać diaboliczna. – Diaboliczny? – denerwuje się Ryszard Makowski. – Nie znam tego słowa, co to znaczy? No, typ Mefista, człowiek o tajemniczej mocy. Uspokaja się. – Niech im będzie diaboliczny.
Makowski wyszedł z cienia na przełomie marca i kwietnia. Postać z drugiego szeregu działaczy ZChN. – Jestem człowiekiem od roboty, a nie od gadania – informuje skromnie i szybko dodaje: – Byłem jednym z założycieli ZChN, mam legitymację partyjną numer 10.
O swej decyzji przerwania sesji Rady Gminy Centrum mówi bez wahania: – Chcieli mnie odwołać, dlatego ogłosiłem przerwę. Zrobiłem słusznie. O co ten krzyk?
Trudny charakter radnego
Osoba Makowskiego budzi emocje. Dla Ludwiki Wujec (UW), sekretarz gminy Centrum, to człowiek obcesowy, sprytny, interesowny. – Dla osiągnięcia celu jest zdolny do wszystkiego – mówi. – A celem jest władza.
Krzysztof Górski, radny warszawski z ZChN, ocenia inaczej: – Jest niezwykle pracowity, skuteczny w działaniu. Ale charakter ma trudny.
Sam Makowski przyznaje: – Nie mam łatwego charakteru, ale to nieprawda, że dążę po trupach do celu. Ja kocham wszystkich ludzi, nawet tych, którzy są przeciwko mnie.
Być może miłość do ludzi spowodowała, że Ryszard Makowski, od początku lat 90. prywatny biznesmen, zaczął realizować się w polityce. Prawdziwą karierę zrobił jednak dopiero w stołecznym samorządzie. Radnym gminy Centrum został po wyborach 1998 r. Był typowany na przewodniczącego Rady, ale na to nie chcieli się zgodzić radni z UW, SLD, a nawet część radnych z AWS (wywodzący się z „S” i SKL).