Działacze marynarskich związków szacują, że pod obcymi banderami pływa obecnie 30–40 tys. Polaków, a pod duńską banderą może ich być tysiąc. – Chory już jestem od tych podatków, całe tabuny ludzi się zgłaszają, telefonują, przysyłają e-maile – mówi Adam Mazurkiewicz z marynarskiej Solidarności w Szczecinie. – Marynarze nie rozumieją, że w sprawach podatkowych związki nie mogą pomóc. Mamy prawników biegłych w prawie pracy, a nie w prawie podatkowym.
Pielgrzymki wilków morskich odwiedzają też Ogólnopolski Związek Zawodowy Oficerów i Marynarzy w Gdyni. Henryk Myszk, radca prawny związku, jest przekonany, że tylko nieliczni marynarze rozliczali się w Polsce z fiskusem. Przypuszcza, iż od statków duńskich się zaczęło, a na inne bandery przyjdzie jeszcze kolej.
Tomasz Dawidowski z Veco Marine, jednej z agencji angażujących marynarzy pod obce bandery, pamięta, że na statkach obsadzonych polskimi załogami na tablicach informacyjnych wisiały pisma – odpowiedzi Ministerstwa Finansów na zapytania o zasady opodatkowania marynarzy. Ich kserokopie krążyły wśród załóg. Na przykład 23 marca 1992 r. doradca ministra J. Białobrzeski informował agencję Baltic Marine Warsaw: „1. Marynarze zatrudnieni przez pracodawców zagranicznych nie składają zeznań podatkowych, jeśli nie osiągają w danym roku żadnego dochodu w Polsce. 2. Marynarze nie płacą podatku dochodowego w Polsce, jeżeli: a) są zatrudnieni w kraju, który podpisał z Polską umowę o unikaniu podwójnego opodatkowania i podlegają obowiązkowi podatkowemu w tymże kraju, b) są zatrudnieni w kraju, który nie podpisał z Polską takiej umowy, ale stosuje zasadę wzajemności i marynarz podlega obowiązkowi podatkowemu w tymże kraju”.
Tymczasem w umowach o unikaniu podwójnego opodatkowania, jakie Polska zawarła z poszczególnymi państwami (najstarsze podpisano w latach 70.