Archiwum Polityki

Od pogromu do zagłady

Prof. Tomasz Szarota, historyk poruszający się po szlakach nieodkrytych, wydał książkę, która dowodzi, jak wiele jeszcze najczarniejszych obszarów najnowszej historii wymaga jasnego oświetlenia. Jego jaskrawość sprawia jednak ból i to jest koszt tej okrutnej lektury.

„Pociesznym było widowiskiem patrzeć na długie ich opończe przebiegające przez płomienie, na palące się u niektórych pejsaki, słyszeć przeraźliwe głosy i lamenta i widzieć chrześcijan, okładających ich kijami” – pisał o wydarzeniach z 1676 r. w polskim Łukowie Czech Franciszek Tenner. „Grupy chuliganów, w większości młodych, zaczęły na różnych ulicach dzielnicy żydowskiej okradać i bić przechodniów. Rzucały się na sklepy, na domy wrzeszcząc »Hurra«, »Bić Żydów«, »Śmierć Żydom«, bijąc, łupiąc, tłukąc szyby, dziurawiąc drzwi i meble, niszcząc wszystko, czego nie dało się wynieść” – relacjonuje wydarzenia przeżyte w marcu 1940 r. w Warszawie Bernard Goldstein („Pięć lat w warszawskim getcie”, Bruksela, 1962 r.). Trzysta blisko lat różnicy, a to samo okrucieństwo, dzikość i zezwierzęcenie okazywane w czasie pogromów.

Marzec 1940 r. to było na rok przed ludobójstwem w Jedwabnem, dokonanym polskimi rękoma i cztery lata przed zabójstwem grupy Żydów przez Polaków na warszawskiej ulicy Żelaznej w dniach Powstania Warszawskiego.

W Niemczech tylko co wydano książkę poświęconą Juliuszowi Streicherowi i jego antysemickiemu pismu „Der Stürmer”. Recenzent „Spiegla” przypomina, że Streichera powieszono w Norymberdze nie za uczestnictwo w ludobójstwie lub jego zarządzenie, lecz za wieloletnie podżeganie do niego. Na początku jest bowiem zawsze nienawistne słowo, a potem dopiero pogromy i holocaust.

Nim w Paryżu latem 1940 r. doszło na Polach Elizejskich do demolowania żydowskich sklepów, powstało pismo „Pod pręgierzem”, które już w drugim numerze głosiło: „Żydzi z Francji winni zapłacić za wojnę lub umrzeć”.

Nim w 1941 r.

Polityka 3.2001 (2281) z dnia 20.01.2001; Historia; s. 68
Reklama