Archiwum Polityki

O potrzebie symetrii

Po dwóch latach rządów Prawa i Sprawiedliwości wiele się między Polską a Niemcami popsuło i pomieszało. Znów potrzebny jest dialog. Choćby taki jak Adama Krzemińskiego z Gunterem Hofmannem.

Dwaj wybitni publicyści postanowili pokazać, jak powinno się rozmawiać, choć akurat rozmowy, którą prowadzili ze sobą od wielu lat, nigdy nie przerwali. W dyskusji udział biorą Polak Adam Krzemiński, nasz kolega redakcyjny (urodzony w 1945 r.), który już prawie czterdzieści lat objaśnia Polakom Niemcy, a Niemcom Polskę, oraz Niemiec Gunter Hofmann (rocznik 1942), dziennikarz tygodnika „Die Zeit”, który – jak sam o sobie mówi – wchłania w siebie Polskę.

Obydwaj z faktu, że urodzili się dość dawno temu, czerpią argumenty i swoje prawa do prowadzenia wspólnej rozmowy, gdyż doświadczenia biograficzne są w niej nadzwyczaj istotne, a pamięć pozwala przywołać bardzo osobiste doświadczenia z licznych podróży i kontaktów z sąsiadami. Tysiące spotkań i tysiące rozmów.

Krzemiński i Hofmann wydali właśnie zbiór esejów, w których paralelnie odnieśli się do historii przeszłej, historii współczesnej i teraźniejszej, a także do tej, która nadchodzi. Oczywiście osią wywodów są relacje polsko-niemieckie, ale by one mogły być lepiej zrozumiane i opisane, wiele w nich objaśnień i odniesień do kontekstów wewnętrznych, wiele polemik z rodzimymi oponentami i postawami, publicznie prezentowanymi racjami i wywodami. One nieraz tylko w dalszym tle dotyczą sąsiadów, ale bez ich przywołania nie sposób często pojąć, o co chodzi, jakie to sposoby myślenia i jakie psychopolityki (ulubiony zwrot Krzemińskiego, przejęty od Stefana Mellera, ongiś polskiego ministra spraw zagranicznych) wywierają wpływ na polską i niemiecką politykę zagraniczną, a także na opinie publiczne w Niemczech i w Polsce.

Tak czyni Gunter Hofmann, gdy nakreśla główne linie sporów w trwającej kilka dziesięcioleci niemieckiej dyskusji o ciężarze win za Trzecią Rzeszę

i podejmuje polemikę choćby z poglądami Güntera Grassa, ale przede wszystkim Joachima Festa, czołowych – jak ich nazywa – reprezentantów niemieckiego „mieszczaństwa”, które do dzisiaj szuka dla siebie jakichś pozytywnych kwalifikacji moralnych pasujących do lat 1933–1945.

Polityka 2.2008 (2636) z dnia 12.01.2008; Świat; s. 52
Reklama