Teatr introwertyczny? Kto wie, może właśnie ten sposób uprawiania sztuki scenicznej zostanie niedługo uznany za jedno z najciekawszych dokonań artystycznych kończącego się wieku? Mowa o teatrze posiłkującym się od strony literackiej arcydziełami epiki, nie dramatu; o teatrze, którego siłą napędową są nie tyle konflikty, akcja, przebieg zdarzeń, ile duchowe doświadczenia portretowanych postaci.
Doświadczenia sięgające często najgłębszych pokładów intymności, nie do końca zrozumiałe nawet dla samych doświadczanych – a jednocześnie układające się w planie symbolicznym w swoisty ponadcodzienny porządek. Patronem takiego teatru (w dobrym i złym) jest, ma się rozumieć, Krystian Lupa. A Paweł Miśkiewicz to jego uczeń – jeden z najbardziej samodzielnych i odważnych.
Trzeba bowiem mieć doprawdy straceńczą odwagę, by brać się na scenie za „Głód” Knuta Hamsuna.
Polityka
23.2000
(2248) z dnia 03.06.2000;
Kultura;
s. 68