Archiwum Polityki

Co jest paniatnoje i dla kogo

Odwiedzający Warszawę w atmosferze dużych oczekiwań Siergiej Ławrow, rosyjski minister spraw zagranicznych, wytrawny dyplomata, starał się nadać ciepły ton wspólnej z panią minister Anną Fotygą konferencji prasowej. Ale z wypowiedzi ich obojga wynikało, że żadnego spornego problemu między Polską i Rosją nie udało się rozwiązać. A lista problemów niestety jest długa, tak długa, że część polskich mediów sama już gubi się w objaśnieniach. Tu i ówdzie nasi koledzy podali, że w wyniku wizyty utworzono w MSZ zespół do omawiania spraw trudnych: tymczasem zespół powołano już cztery lata temu, tyle że strona rosyjska nie za bardzo chciała rozmawiać o tych sprawach. Obecnie również wyczuwa się, że Moskwa najchętniej całą przeszłość odesłałaby do archiwum – nawet bez żadnych ocen krzywd, nie mówiąc już o ich naprawieniu. „Trzeba budować stosunki zwrócone w przyszłość” – głosi rosyjski komunikat.

Ale i przyszłość nie wróży harmonii. Co do omówienia polsko-rosyjskich sporów na najwyższym szczeblu – czyli spotkania z Władimirem Putinem, który jak wiadomo w Rosji ma głos decydujący – to komunikat rosyjski podaje dyplomatyczną formułę ad calendas graecas: wyrażono zaledwie „gotowość do wspólnej pracy nad stworzeniem przesłanek do (jego) zorganizowania w przyszłości”, a to jeszcze wymaga „odpowiedniej atmosfery” i „wzajemnie akceptowalnych rozwiązań” (a tych nie ma). Ciekawe, że Ławrow odbiegł od linii zwykłych w Moskwie ataków na ewentualny polski udział w amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Nalegał raczej na przejrzyste dla innych, paniatnoje (zrozumiałe) procesy decyzyjne w kontekście bezpieczeństwa międzynarodowego. Z kolei sam próbował wykazać, że rosyjskie stanowisko w sprawie budowy gazociągu pod Bałtykiem jest całkowicie paniatnoje i nie uszczupla polskich interesów.

Polityka 41.2006 (2575) z dnia 14.10.2006; Ludzie i wydarzenia; s. 16
Reklama