Ostatni 637 numer „Kultury” liczy 240 stron, z czego 45 stron wiąże się ze śmiercią Redaktora Jerzego Giedroycia. Reszta to normalny numer pisma ze stałymi rubrykami i w większości ze stałymi autorami. Żadnej ostentacji, żadnego funeralnego kabotyństwa.
Pamiętam pierwsze moje zetknięcie z paryską „Kulturą”. Było to prawie dokładnie przed półwiekiem, a więc w ciemną noc stalinizmu. Nieżyjący już Andrzej Wróblewski, krytyk teatralny, dziennikarz, popularyzator historii, a równocześnie ojciec mojego szkolnego kolegi, który dziś jest w „Polityce” moim kolegą redakcyjnym, wręczył nam egzemplarz „Kultury” dodając, że jest to pismo redagowane przez mądrych ludzi. Mieliśmy wówczas po 15 lat i byliśmy na tyle zindoktrynowani, że wydawało się nam niemożliwe, by na emigracji pozostali mądrzy ludzie.
Polityka
50.2000
(2275) z dnia 09.12.2000;
Kultura;
s. 48