Archiwum Polityki

Łodzie zdzierców

Włoski port Otranto na Adriatyku od lat jest celem uchodźców z trzech kontynentów. Setki motorówek przybijających do wybrzeży Pulii, nieskuteczne kontrole, dramat dziesiątków tysięcy ludzi, którzy uciekając przed piekłem nie zawsze znajdują ziemię obiecaną. Nielegalna imigracja uczyniła z Italii drzwi do Europy i stała się dla niej niemałym problemem.

Na rozsławionym przez telewizję molo niemal codziennie wyładowuje się żywy towar. Można tu spotkać Irańczyka, który w więzieniu w Teheranie został poddany nieludzkim torturom za to, że napisał list do gazety, można też Albańczyka z Kosowa, który tuła się po świecie w poszukiwaniu tymczasowego domu. Kosowo, Afganistan, Ukraina, Mołdawia, Sri Lanka, Chiny, Sierra Leone, Egipt, Irak, Turcja, Maroko, Algieria, Rumunia – lista krajów, z których pochodzą uciekinierzy, zdaje się nie mieć końca.

Przez całą, znaczoną wojnami dekadę widać tu było dzieci z wytrzeszczonymi oczami, opatulone w chustki kobiety, wynędzniałych mężczyzn, próbujących przewieźć w plastikowych torebkach dorobek całego życia. Jeszcze rok temu uczepieni podwodnych skał drżeli na widok munduru, nie za bardzo wiedzieli, gdzie są, nie mogli liczyć na tłumacza. Dziś Kurdowie i mieszkańcy Kosowa, Romowie i Pakistańczycy wiedzą, jaka czeka ich procedura i ze spokojem poddają się formalnościom. W czterech kontenerach, służących przez całe lata za jedyne schronienie, brakowało miejsca, by spać na siedząco. Za pięć dwunasta, tzn. tuż przed wybuchem wojny w Kosowie, w byłej rzeźni otwarto centrum opieki społecznej.

Najpierw jest kąpiel, posiłek, nocleg i identyfikacja, potem transport do przytułku w głębi lądu, a po 10–90 dniach – pozwolenie na pobyt lub wydalenie. Najczęściej Włochy oznaczają dla zbiegów tranzyt. W 1998 r. złożono tu zaledwie 6128 próśb o azyl (dla porównania: ok. 100 tys. w Niemczech i 30 tys. w Szwajcarii). Od początku lat 90. przez Otranto przewinęło się blisko 60 tys. uchodźców. Ktoś nazwał to zjawisko „niekończącym się krwotokiem”. Dziś przybija tu średnio 50 osób dziennie. Kiedy pogoda nie dopisuje, przez jakiś czas jest spokój, ale potem rachunek wyrównują masowe przybycia.

Polityka 10.2000 (2235) z dnia 04.03.2000; Świat; s. 44
Reklama