Z uwagi na swoje położenie geostrategiczne, jak też silne wpływy komunistów, Francja w pierwszych latach po zakończeniu II wojny światowej zajmowała szczególne miejsce w amerykańskiej polityce. Celem było związanie Francji z blokiem zachodnim.
Trudna sytuacja gospodarcza w latach 1945–1947 zmusiła Francję do szukania pomocy zagranicznej. Jedynym państwem, które mogło jej udzielić, były Stany Zjednoczone. Miało to jednak swoją cenę. Pod presją Waszyngtonu wiosną 1947 r. komuniści zostali usunięci z rządu i Francja mogła otrzymać pomoc w ramach planu Marshalla.
Amerykanie starali się zaszczepić nieco skostniałemu społeczeństwu francuskiemu nie tylko główne ideały amerykańskiej demokracji, ale również amerykański styl życia. A cóż mogło być bardziej amerykańskiego od coca-coli? Kampania zorganizowana przez firmę trafiła jednak na zorganizowany opór. W imię zagrożonej suwerenności narodowej i w obronie tradycyjnych wartości, wspólny front przeciwko Coca-Coli, przy znacznym poparciu społeczeństwa, zawiązali komuniści, francuscy producenci oraz środowiska katolickie. Początek obrony przypada na 1949 r.
Pierwsi wystąpili francuscy producenci soków, wód mineralnych i napojów. Mówili wręcz o „Coca-kolonizacji”. W planach Coca-Coli Francja miała stanowić europejski przyczółek. To tutaj chciano zorganizować pierwszą w Europie wytwórnię tego napoju przy wykorzystaniu miejscowej siły roboczej i surowców. Ze Stanów Zjednoczonych sprowadzano by jedynie koncentrat służący do produkcji napoju. Według gazety „Le Monde” na ścianie francuskiej siedziby firmy wisiały mapy z zaznaczonymi obszarami kontynentu europejskiego, które mają zostać podbite przez Coca-Colę.
Mimo nieprzychylnej atmosfery wokół amerykańskiej firmy, kilku francuskich dystrybutorów podjęło się sprzedaży coca-coli w Paryżu i w Marsylii, gdzie mieszkało wielu muzułmanów wywodzących się z Afryki Północnej, a tam coca-cola była towarem znanym już wcześniej, m.