Sejm przyjął ustawę o nowelizacji Karty Nauczyciela. Sedno zmian stanowi nowa hierarchia zawodowa i płacowa. Nauczycielski awans będzie czteroszczeblowy: stażysta po roku pozytywnie ocenionej pracy zyska status nauczyciela kontraktowego; ten po trzech latach i egzaminie awansuje na mianowanego; ten zaś po kolejnych trzech i komisyjnej ocenie dorobku zawodowego stanie się dyplomowanym. Zatrudnieni dziś na podstawie mianowania zostaną z marszu nauczycielami mianowanymi.
Nowa hierarchia ma obowiązywać od dnia wejścia w życie ustawy, ale nowe, znacząco wyższe i zróżnicowane płace – dopiero od 2002 r. W tym roku nauczyciele dostaną średnio po 111 zł podwyżki brutto (płatne od 1 kwietnia z wyrównaniem).
Poza tym resort edukacji gwarantuje w subwencji oświatowej jedynie 75 proc. średniego wynagrodzenia – o resztę mają zadbać samorządy. Te zaś twierdzą zgodnie, że pieniędzy na podwyżki nie mają. Wedle ministra „rezerwa tkwi w metodzie liczenia”. Nauczyciele obawiają się, że w biednych gminach tą metodą mogą być robione tylko oszczędności na kredzie i mydle oraz zatrudnianie osób o najmniejszych wymaganiach płacowych, czyli najniższych kwalifikacjach. Perspektywa: duża wypłata za dwa lata nie poprawiła nastrojów środowiska.