Archiwum Polityki

Robacze dziury

Fizyka nie wyjaśnia, czym jest czas. Natomiast doświadczalnie weryfikowane badania jego matematycznej struktury wiele mówią o naturze czasu. Wiemy przeto, że upływa on w zmieniającym się tempie, a na granicy czarnej dziury staje zupełnie. Nie wiemy natomiast, czy prawa przyrody rzeczywiście uniemożliwiają powrót do przeszłości.

Fizycy jako spadkobiercy filozofów przyrody od wieków deliberują nad czasem. Starają się uchwycić, co decyduje o jego własnościach. Ciekawe, że najważniejsze, a zarazem najżywotniejsze koncepcje czasu ukształtowały się już wkrótce po narodzinach nowożytnej fizyki. Izaak Newton – prawodawca metody naukowej – umieścił w pierwszej części „Matematycznych zasad filozofii naturalnej”, zaraz po definicjach masy, pędu, siły, słynne stwierdzenie: „Czas absolutny, prawdziwy i matematyczny, sam z siebie i przez swą naturę, upływa równomiernie bez związku z czymkolwiek zewnętrznym i inaczej nazywa się trwaniem”. Dalej Newton jeszcze wyjaśnia: „Wszystkie ruchy mogą przyśpieszać i zwalniać, ale upływanie absolutnego czasu nie ulega żadnym wpływom. Trwanie, czyli dążność do zachowania istnienia rzeczy, pozostaje to samo niezależnie od tego, czy ruchy są szybkie, czy wolne, czy też nie ma ich wcale. I dlatego też trwanie to powinno odróżniać się od tego, co jest tylko jego zmysłową miarą”.

Drugi z gigantów owej epoki Gottfried Wilhelm Leibniz przedstawił zupełnie odmienne stanowisko. Dla niego czas był tylko relacją – porządkiem następstwa rzeczy. Gdy czas Newtona ma naturę substancjalną, jest rzeczą, Leibniza jedynie własnością rzeczy. Jeśli ze świata Newtona usunąć wszelką materię, czas pozostanie nienaruszony. Natomiast czas Leibniza zniknie zupełnie, jeśli jego najlepszy ze światów pozbawić jakichkolwiek zdarzeń.

Jeszcze inny pogląd przedstawił współczesny Newtonowi i Leibnizowi George Berkeley. Ponieważ w jego filozofii „istnieć, znaczy być postrzeganym”, obserwator odgrywa tutaj kluczową rolę, a „czas jest niczym innym jak ciągiem idei w naszych umysłach”.

Polityka 2.2000 (2227) z dnia 08.01.2000; Nauka; s. 56
Reklama