Archiwum Polityki

Z Radości do Rozpaczy

O tym, jakie będzie miasto w 2100 r. i później, zadecydują sprawy socjalne i ekonomia, a nie twórczy zamysł urbanisty i architekta. Procesy zachodzące w obu tych dziedzinach są nieodwracalne i żadna rewolucja nie zmieni ich biegu. Toteż w przyszłości dominować będą dwa rodzaje miast: Miasto Bogatych i Miasto Biednych. Nieść będą bagaż tego, co dziś rozumiemy przez te nazwy, a różnice między nimi maleć nie będą.

Na pytanie o miasto przyszłości nie powinno się dawać odpowiedzi dotyczącej form budynków ani sprawności wodociągów, kanalizacji i Internetu. Tak rozumiana architektura miasta jest bowiem nieprzewidywalna. Mody architektoniczne wracają, wahając się stale między dwoma biegunami, techniką i naturą. Raz kochamy kamień prawdziwy, raz sztuczny i jest tylko kwestią dnia, co ogłosimy wzorem dla stylu high-tech, a co będzie jutro uznawane za wzorcowy krajobraz naturalny. Jeśli chodzi o urządzenia obsługujące domy i miasta to staramy się, żeby były coraz wydajniejsze, to wszystko. Gdybyśmy przykładali do ich doskonalenia zbyt dużą wagę, moglibyśmy dojść do mylnego wniosku, że miasto przyszłości będzie takie samo jak dzisiejsze, tylko trochę (lub o wiele) lepiej utrzymane. Albo gorzej.

Po co miasto?

Ale czy miasta w przyszłości będą miały po co istnieć? Powstawały i powstają jako miejsca handlu, obrony, władania, pracy. W tych celach spotykać się musieli codziennie sprzedający i kupujący, napastnik i obrońca, maszyna i pracownik, panujący i rządzeni. Już dziś potrzeba taka nie jest oczywista, jutro może zniknąć zupełnie. Skończą się międzyludzkie kontakty wymuszone, a pozostaną tylko dobrowolne. I jak w XX wieku rozeszły się definitywnie miejsca wytwarzania energii z miejscami lokalizacji maszyn, tak w wieku XXI od maszyn tych na zawsze oderwie się człowiek nimi kierujący wraz z komputerem, swym nowym wiernym pomocnikiem. Gdzie indziej (często w domu) będzie produkował komputerowe informacje, a one w tym samym czasie pokierują maszynami. Przestrzeń, mierzona długością elektronicznego impulsu, sprowadzona będzie do zera, co z kolei da nam więcej czasu.

Polityka 6.2000 (2231) z dnia 05.02.2000; s. 48
Reklama