Rada nadzorcza banku PKO BP zawiesiła, jak wiadomo, prezesa Andrzeja Topińskiego, a prezes NBP Hanna Gronkiewicz-Waltz mianowała go kuratorem tegoż banku. To ona pierwsza skrytykowała i nazwała po imieniu zabiegi wokół prezesowego fotela: – Bauc nie spełnia kryteriów nadzoru na stanowisko prezesa jakiegokolwiek banku, a tym bardziej banku PKO BP. Wysuwanie jego kandydatury jest zachowaniem nagannym. Jarosław Bauc, wiceminister finansów z rekomendacji AWS, jest zarazem przewodniczącym rady nadzorczej banku. Tuż po zawieszeniu Topińskiego napisał do prezes NBP list z prośbą o jak najszybszą opinię na jego temat, bo spieszno mu było zająć jego fotel. Miesiąc później, kiedy stało się jasne, że ten fotel nie dla niego, napisał i rozesłał po redakcjach gazet inny list: „Oświadczenie pani prezes jest próbą realizacji własnej polityki... oznacza ingerencję w ład kompetencyjny w państwie... zastrzegam sobie prawo do wyrażania w formie publicznej oceny jej kwalifikacji jako prezesa NBP”. Czyli w pół drogi między maglem a sądem.
Ład kompetencyjny w państwie jest taki, że nadzór właścicielski nad przedsiębiorstwami państwowymi sprawuje minister skarbu państwa Emil Wąsacz z AWS (który akurat niedawno miał poważniejsze zmartwienia, niż kto będzie prezesem PKO). Wiadomo, że sektorem bankowym zawiaduje wiceminister Alicja Kornasiewicz, kojarzona z UW. Ale ze względu na wielkość i znaczenie banku PKO BP prezesa zarządu jak i przewodniczącego rady zatwierdza sam premier.
Gdzie tu miejsce dla prezesa NBP? Otóż bank PKO BP odnotował w 1998 r. stratę i zgodnie z prawem bankowym podlega specjalnemu traktowaniu i opiece ze strony Komisji Nadzoru Bankowego. Prezes (jeszcze wtedy niezawieszony) Topiński przedstawił program naprawczy, który został przez komisję aprobowany.