Archiwum Polityki

Uczę się rosyjskiego

Vaira Vike-Freiberga. Prezydent Łotwy

Naród łotewski znajduje się w fazie przejścia z jednego ustroju w drugi, z przeszłości do przyszłości. Tempo zmian jest oszałamiające: to jakby rewolucja 1917 r. bez przelewu krwi. Dla młodego pokolenia jest to przede wszystkim okres otwarcia na świat i robienia szybkich karier. W łotewskim rządzie zasiadają ludzie niespełna trzydziestoletni. Ale są też w naszym społeczeństwie ludzie, dla których te wszystkie zmiany są szokiem. Nie akceptują oni na przykład napływu narkotyków czy pornografii i innych negatywnych skutków otwarcia na Zachód. Mamy też grupę ludzi dotkniętych prześladowaniami w czasach ZSRR, którzy znaczną część swego życia spędzili na Syberii.

Moim obowiązkiem jako głowy państwa jest opiekować się wartościami drogimi dla narodu łotewskiego i bronić łotewskiej tożsamości oraz kultury. System komunistyczny je atakował, a nowa Europa w pewnym stopniu może im zagrażać. Dlatego Łotwa pragnie mieć w prezydencie symbol swej narodowej tożsamości i jej obrońcę. Większą część życia spędziłam w społeczeństwach wieloetnicznych i wielokulturowych. Byłam w obozach dla uchodźców w Niemczech; potem przeniosłam się z rodzicami do Maroka, które było wówczas francuskim protektoratem, wreszcie osiadłam w Kanadzie, która od lat prowadzi politykę wielokulturowości, sprzyjającą z jednej strony integracji imigrantów ze społeczeństwem, np. poprzez naukę języków angielskiego i francuskiego, z drugiej zaś pielęgnacji ich własnej tożsamości etnicznej i dziedzictwa kulturowego. Właśnie ten model proponuję obywatelom Łotwy narodowości niełotewskiej. Nie chcemy nikomu narzucać asymilacji ani wykorzeniać tożsamości u tych Rosjan, którzy pragną związać swą przyszłość z Łotwą.

Obiecałam, że nauczę się rosyjskiego i choć jak dotąd poczyniłam zdecydowanie za małe postępy, obietnicy dotrzymam.

Polityka 4.2000 (2229) z dnia 22.01.2000; Komentarze; s. 13
Reklama