Archiwum Polityki

Pokaż mi swoje odpady

Wyprodukowanie litrowego kartonu soku pomarańczowego wymaga zużycia 100 kg różnych materiałów. Samochód osobowy pochłania 15 ton. Nawet taki drobiazg jak ślubne obrączki obciąża środowisko balastem około trzech ton. Tyle w procesie wytwarzania złota powstaje odpadów i zanieczyszczeń.

Wszystko wskazuje na to, że w ciągu najbliższych kilku lat czynnik materiałochłonności stanie się jednym z elementów decydujących o przewadze konkurencyjnej przedsiębiorstw na globalnym rynku. Jeśli nasze firmy mają w tym rynku uczestniczyć, już dziś powinny pomyśleć o strategiach proekologicznych, a politycy podjąć pracę nad fiskalnoprawnym otoczeniem, zachęcającym do takiego myślenia.

Ochrona środowiska musi polegać na podejmowaniu działań, wynikających z obiektywnych analiz, które mogą nierzadko przeczyć popularnym stereotypom. I tak okazuje się, że recycling zużytych produktów nie zawsze jest działaniem proekologicznym, gdyż wymaga wykorzystania energii, a tym samym dodatkowych surowców. Wyprodukowanie tak wydawałoby się ekologicznego urządzenia jak katalizator samochodowy wymaga zużycia blisko trzech ton materiałów.

Warto w tym miejscu przypomnieć ubiegłoroczny raport „Ekorozwój poprzez odmaterializowanie produkcji i konsumpcji” warszawskiego Instytutu na rzecz Ekorozwoju (InE) opisujący materiałochłonność gospodarki. Raport jest zwieńczeniem projektu badawczego „ECOPOL Ekologiczna polityka gospodarcza – Strategia dla Polski w XXI wieku”, realizowanego przez InE wspólnie z Wuppertalskim Instytutem Klimatu, Środowiska i Energii z Niemiec. Wcześniej podobnych analiz dorobili się Amerykanie, Japończycy, Holendrzy i Niemcy.

Uzyskane wyniki są niezwykle interesujące. Z jednej strony porównanie materiałochłonności polskiej gospodarki w latach 1992, 1995 i 1997 pokazuje, że wolny rynek służy środowisku naturalnemu. Wystawione na konkurencję przedsiębiorstwa produkują coraz oszczędniej i potrzebują coraz mniej materiałów do wytworzenia swych produktów, tym samym mniej obciążają środowisko naturalne.

Niestety, nie możemy wpadać w euforię, bo jeśli spojrzy się na materiałochłonność wytworzenia jednego dolara PKB, wówczas dopiero widać miarę naszego zacofania.

Polityka 4.2000 (2229) z dnia 22.01.2000; Społeczeństwo; s. 72
Reklama