Na 24,5 mln podatników bezpośrednio rozlicza się z fiskusem aż 16,6 mln. Nie znaczy to jednak, że ci, którzy robili to wcześniej, posiedli już sztukę wypełniania druków. Formularze zeznań za rok 1999 różnią się bowiem od poprzednich w sposób dość zasadniczy. Pojawiły się w nich rubryki, z którymi poprzednio nie mieliśmy do czynienia: „składki na ubezpieczenia emerytalne, rentowe, chorobowe oraz wypadkowe”, a także na ubezpieczenia zdrowotne, czyli kasy chorych. Znacznie zwiększyło to i tak już bardzo wysoki stopień komplikacji dokumentów. Pomnożyło też liczbę min, na które możemy się natknąć. Warto się nauczyć manewrowania po tym polu minowym, ponieważ w przypadku, gdy wyliczymy sobie mniejszy podatek, niż się fiskusowi rzeczywiście należy, różnica zostanie powiększona o karne odsetki, obecnie aż 43 proc. rocznie.
Ale wpadanie w popłoch i pochopna decyzja, aby biec z PIT-em do doradcy podatkowego, także kosztuje. Ceny na te usługi także w tym roku podskoczyły. W regionach najbiedniejszych, gnębionych największym bezrobociem, jak woj. zachodniopomorskie, najniższa stawka za wypełnienie PIT wynosi 50 zł. Najdrożej jest w Warszawie, gdzie ceny dochodzą do 500 zł. Wszystko zależy od liczby ulg oraz sumy, jaka dzięki temu zostanie w kieszeni podatnika.
– Korzystanie z usług licencjonowanego doradcy podatkowego (których jest już około 10 tys.) daje pewne poczucie bezpieczeństwa – informuje Halina Kozak, która te uprawnienia zdobyła jako piąta w Polsce. – Doradcy muszą być bowiem ubezpieczeni od odpowiedzialności cywilnej. Jeśli więc odliczę klientowi sumę ulgi, która mu się nie należy, z mojej polisy wypłacone mu zostaną karne odsetki, które naliczy mu urząd skarbowy. Ale różnicę w podatku musi, oczywiście, zapłacić sam.