Archiwum Polityki

Ring państwowy

Niewiele brakowało, aby dwa konstytucyjne organy państwa – Najwyższa Izba Kontroli oraz rząd (w osobie wicepremiera i ministra pracy) rozmawiały ze sobą za pośrednictwem ochroniarzy i prokuratorów. Wicepremier Longin Komołowski postanowił bowiem nie wpuścić kontrolerów Izby chcących się dowiedzieć, jak właściwie zapadła bardzo kosztowana decyzja o przyspieszeniu wejścia w życie reformy emerytalnej, a jego zastępczyni Ewa Lewicka złożyła w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przez prezesa NIK przestępstwa, polegającego na nadużyciu władzy i ujawnianiu tajemnicy służbowej. Sejm wyjaśnił wicepremierowi, że on też podlega kontroli i NIK do resortu pracy wchodzi w sposób pokojowy; być może zostanie także wycofana skarga z prokuratury. Oznacza to, że w państwie przywrócono jednak porządek i władza wykonawcza poddaje się konstytucyjnej kontroli bez stawiania warunków wstępnych. Szkoda tylko, że członkom rządu musiał o tym przypominać dopiero Sejm. Nie jest jednak jasne, czy także prezes NIK zrozumiał, że lepiej nie błyszczeć przedwcześnie w mediach, gdyż o przebiegu kontroli winny najpierw informować rzetelnie przygotowane dokumenty, a dopiero potem prezes i jego rzecznik.

Janina Paradowska

Polityka 40.2000 (2265) z dnia 30.09.2000; Komentarze; s. 13
Reklama