Archiwum Polityki

Woda w piach

Miliard ludzi cudem utrzymuje się przy życiu za dolara dziennie. Czy można im jakoś pomóc? ONZ sugeruje, że ma na to patent: kilkanaście dni temu podczas milenijnego szczytu w Nowym Jorku 150 przywódców państw podpisało deklarację, by do 2015 r. o połowę zmniejszyć panującą na świecie nędzę. Byłoby pięknie, gdyby nie unoszący się nad szczytem zapach naftaliny – w minionych latach podpisano setki podobnych apeli, a bieda się na nie uodporniła.

Międzynarodowe szczyty polityków to nie miejsce, by głosić, że przepaść między bogatymi i biednymi państwami nieprędko da się zasypać w trzecim tysiącleciu. Szczyty są natomiast dobre do uprawiania znanej od dawna retoryki. Biedni z Trzeciego Świata mówią, że gdyby bogaci z Pierwszego byli hojni, biedy na świecie byłoby mniej. Bogaci się bronią, że w biedne kraje wpompowali już dość pieniędzy, a skutek wciąż ten sam – jakby ktoś lał wodę w piach pustyni. Ze statystyki cytowanej przy okazji debaty ONZ można wyciągnąć ponury wniosek: karty już dawno zostały rozdane, a świat składa się głównie z krajów przegranych i tzw. doganiaczy, którzy próbują dosięgnąć nieliczną czołówkę państw wygranych. Z historii gospodarczej płynie jednak pociecha i jednocześnie przestroga. Nic nie jest dane na zawsze.

Czyja to wina?

Tysiąc lat temu Chiny wyprzedzały średniowieczną Europę. Tysiąc lat później zostały za nią daleko w tyle. 500 lat temu Hiszpania i Portugalia to były potęgi, podczas gdy Anglia i Holandia – karzełki. Wkrótce role się odwróciły. Jak to się stało, że kraje Ameryki Łacińskiej (dawne kolonie hiszpańskie i portugalskie) wylądowały tak kiepsko w porównaniu z Ameryką Północną, będącą też zaledwie kolonią, tyle że brytyjską? Jak doszło do tego, że w ciągu stu lat dumny Albion przegrał z kretesem z USA i Kanadą? Dlaczego środkowa Afryka jest biegunem światowej nędzy i wiele wskazuje na to, że takim na długo pozostanie? Ilu fachowców, tyle teorii i w każdej kawałek racji.

Klimat? Fakt, że kraje bogate leżą w klimacie umiarkowanym, a biedne w tropikach lub w strefie podzwrotnikowej, gdzie są problemy z wodą, huraganami, suszami i powodziami. W upale roją się owady i zarazki; trudno o entuzjazm dla pracy. Ponoć południe USA zaczęło się rozwijać dopiero wtedy, gdy upowszechniła się tam klimatyzacja.

Polityka 39.2000 (2264) z dnia 23.09.2000; Świat; s. 40
Reklama