Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Odlot swobodnych jeźdźców

To już 30 lat. 18 września 1970 r. Jimi Hendrix zadusił się własnymi wymiocinami po nadużyciu barbituranów. Niespełna trzy tygodnie później w hotelowym pokoju przedawkowała heroinę Janis Joplin. Tak odchodzili artyści, którzy byli bohaterami niespokojnych lat 60., a w tym samym czasie dogasały też nadzieje na spełnienie radosnej, hipisowskiej utopii.

Po 30 latach Hendrix i Joplin wciąż są dla wielu symbolami lepszego, bo spontanicznego okresu w kulturze popularnej. Zgoła inne praktyczne wnioski wysnuli z ich życia i śmierci współcześni gwiazdorzy rocka.

Na dobrą sprawę ich tragiczny koniec był dość banalny, a już z pewnością w duchu kończącej się dekady. Bo przecież lista ofiar narkotykowego i alkoholowego nałogu w latach 60. jest doprawdy długa. Dość przypomnieć Briana Epsteina, menedżera Beatlesów, który lubił łączyć mocne trunki z barbituranami czy Briana Jonesa, błyskotliwego gitarzystę Rolling Stonesów odnalezionego w basenie po przedawkowaniu używek. Nie było właściwie tygodnia, by media nie informowały o kolejnych aresztowaniach gwiazd rocka, a prawnicy nie mieli rąk pełnych roboty, by wybronić swoich niesfornych klientów.

Nie mogło być chyba inaczej, bowiem taka była wtedy atmosfera. Wystarczy przypomnieć zapomniany nieco film „Rainbow Bridge” nakręcony z udziałem Hendriksa na krótko przed jego śmiercią. Oto Jimi gra koncert na zboczu wulkanu Haleakala na Hawajach, w pobliżu Okultystycznego Centrum Tęczowego Mostu, jak określili swoją siedzibę tamtejsi hipisi. Później widzimy członków komuny plażowej przynoszących mu miejscową marihuanę. Ktoś pali haszysz, inni buszują w zbożu, popijając Electric Kool Aid, czyli poncz zmieszany z LSD.

„Rainbow Bridge” z pewnością nie jest arcydziełem, także wartość Hendriksowskich nagrań zarejestrowanych wtedy jest wątpliwa. Ale chaos zachowany na taśmie miał jedną zaletę: pokazuje dość wiernie stan młodych umysłów i obowiązujący styl życia. Bo też hipisowskie lata 60. to nie tylko – jak się naiwnie dziś uważa – paciorki, protesty przeciwko wojnie w Wietnamie i mieszczańskiemu kultowi pieniądza, kariery, uprawianemu przez „zgredów”, „wapniaków”.

Polityka 39.2000 (2264) z dnia 23.09.2000; Kultura; s. 52
Reklama