Archiwum Polityki

A was się wykwateruje

Kamienicę na warszawskim Mokotowie oddano w prywatne ręce w lutym. Mieszkańcy, którzy chcieli wykupić od gminy swoje lokale, mają poczucie krzywdy. Pytają, dlaczego budynek oddano ludziom, którzy nabyli go już po wojnie w dziwnych okolicznościach i aż do tej pory nie interesowali się tą posesją. Nowi (starzy?) właściciele na wszelki wypadek ukrywają się w cieniu, nie ujawniają nawet nazwisk.

Pan Bubak z czwartego piętra miał 72 lata i lubił wystukiwać na pianinie standardy jazzowe z czasów swojej młodości. Któregoś dnia rano panią Bubakową zabrało pogotowie. Pan Bubak został sam z Funią, grubą, starą suczką kundelką. Umarł w nocy. Lokatorzy dowiedzieli się o tym rankiem, bo Funia głośno wyła i sąsiadów to wycie zaniepokoiło. Przyjechała siostrzenica Bubaków, otworzyła drzwi. Pan Bubak leżał w łóżku, miał zamknięte oczy. Wszyscy myśleli, że śpi, ale on już nie żył.

Sąsiedzi orzekli: pan Bubak umarł z obawy, że pani Bubakowa już ze szpitala nie wyjdzie. A jednak po kilku tygodniach wróciła, ale nikogo już nie poznawała. Na „dzień dobry” grzecznie odpowiadała, chociaż miało się wrażenie, że robi to ze zdziwieniem – dlaczego obcy ludzie jej się kłaniają.

Tego dnia, kiedy pani Bubakowa powróciła do starego-obcego świata, na klatce schodowej ktoś z administracji umieścił obwieszczenie. Od 1 października 2000 r. Kamienica zostanie zwrócona prawowitym właścicielom i od tej pory usuwaniem awarii adeem nie będzie się zajmował. Czynsze należy regulować jak dawniej. O zmianach w tej materii właściciele powiadomią lokatorów.

Córka pani Bobrowej z I piętra podzieliła się z sąsiadami refleksją: – Stało się najgorsze. Pan Bubak miał szczęście, że tego nie dożył.

Promesa numer jeden

Kamienica ma cztery piętra i jedną klatkę schodową. Na każdym piętrze dwa mieszkania, na parterze dwa sklepy: spożywczy pani Bobrowej i galanteryjny pana Wiśniewskiego. Ale chociaż Kamienica położona jest atrakcyjnie, na warszawskim Starym Mokotowie, w pobliżu Puławskiej, oba sklepiki nie przynoszą właścicielom spodziewanych dochodów. Od lat już przegrywają konkurencję z pobliskimi centrami handlowymi, klientów jak na lekarstwo.

Polityka 37.2000 (2262) z dnia 09.09.2000; kraj; s. 23
Reklama