Archiwum Polityki

Romans z przedstawicielem organów

Polskie kryminały ze znakiem Srebrnego Kluczyka, Jamnika czy Labiryntu dawno trafiły do piwnic, na strychy i targi staroci sprzedawane po złotówce za sztukę. Na pożółkłych kartkach milicyjne Fiaty ścigają pędzące z piskiem opon Trabanty, w komendach stukają dalekopisy, eleganckie kobiety podczas przesłuchań dystyngowanym ruchem wyjmują z torebki Klubowe. Trwa pokątny handel walutą, prywatna inicjatywa spekuluje reglamentowanym towarem, kraj penetrują wywiady NATO.

Gdy po 1956 r. Iskry zdecydowały się wydawać powieści kryminalne, zastanawiano się jak skonstruować intrygę w kraju, gdzie nie ma wielkich fortun, testamentów, narkotyków i prywatnych detektywów i gdzie teoretycznie nie powinno być przestępczości. Wówczas trzej polscy pisarze przybrali pseudonimy i umieścili akcje swych powieści w realiach zachodnich. Maciej Słomczyński stał się Joe Alexem, Andrzej Szczypiorski – Morrisem Andrewsem, a Tadeusz Kwiatkowski – Noelem Randonem. Ich książki szły jak woda w kilkusettysięcznych nakładach (właśnie wydawnictwo Iskry po latach wznowiło ich wspólny kryminał „Pod szlachetnym koniem”), okazało się bowiem, że głód sensacji jest niezależny od ustroju. Wkrótce jednak z Ministerstwa Kultury przyszło polecenie: pseudonimy rozszyfrować. Że to niby Polska gorsza? I tak powstała powieść milicyjna. W jednej z pierwszych powieści gatunku bohater podróżuje pociągiem, który przed Koluszkami zwalnia, bo trwa remont torów. Zareagowała cenzura: książka zagraża obronności kraju, przeczyta ją agent obcego wywiadu i od razu będzie wiedział, gdzie nasza sieć kolejowa ma słabe punkty. Od tej pory wszystkie powieści milicyjne były recenzowane w Komendzie Głównej MO.

Funkcjonariusza kłopoty z egzystencją

Prywatnego detektywa zastąpiły organy ścigania, a samotną dedukcję ich „wielopłaszczyznowe działanie”. W eseju „Poetyka polskiej powieści kryminalnej” (Teksty, 1973) Stanisław Barańczak pisał, że jej bohater od początku miał kłopoty z egzystencją, bowiem z jednej strony musiał być „samą esencją Sprawiedliwości”, z drugiej zaś winien mieć jakieś cechy ludzkie. Śledztwo prowadził zazwyczaj młody kapitan lub porucznik i to na nim skupiał się wysiłek autorów.

Polityka 37.2000 (2262) z dnia 09.09.2000; Kultura; s. 52
Reklama