Szczepan W. ma 43 lata, z czego prawie dziewiętnaście spędził w więzieniach. Pierwszy raz stanął przed sądem za gwałt jako nieletni w 1974 r. Cztery następne wyroki miały podobną kwalifikację: gwałt, próba gwałtu, gwałt z ciężkim uszkodzeniem ciała. Po kolejnych odsiadkach Szczepan W. stawał się na wolności coraz bardziej agresywny. Ludzie z Piotrowic Nyskich, dokąd wracał po wyrokach, opowiadają, jak bezceremonialnie nagabywał kobiety, podglądał je wieczorami w mieszkaniach, podkradał schnącą na podwórzach damską bieliznę.
Siedemnaście miesięcy temu Szczepan W. opuścił Zakład Karny w Grodkowie. Odsiedział tu pięć i pół roku, w tym cztery lata, których wykonanie odwiesił sąd, ponieważ korzystając z warunkowego zwolnienia gwałciciel znów zaatakował.
W niedzielę, 6 sierpnia 2000 r., zaginęła Władysława Ś., mieszkanka sąsiadującego z Piotrowicami Kałkowa. Po dwóch dniach bezskutecznych poszukiwań zatrzymano Szczepana W. Przyznał się do morderstwa i zaprowadził policjantów do miejsca, gdzie ukrył ciało. Kilka godzin później powiedział, że zabił też inną kobietę. W dzikim parku na obrzeżach Otmuchowa ekipa śledcza wydobyła spod warstwy ziemi i trawy rozkładające się zwłoki Krystyny C., której zniknięcie rodzina zgłosiła przed miesiącem.
Bo miał taką potrzebę
42-letnia Władysława Ś. pognała w niedzielę rano krowy na popegeerowskie pastwisko w Kałkowie. Kiedy w porze obiadu zwierzęta wróciły same do obory, matka Władysławy wszczęła alarm. Kilka dni wcześniej córka opowiedziała matce, że Szczepan W. podjechał do niej na łąkę rowerem i zaczął się onanizować. Uciekł jednak, gdy w pobliżu pojawił się jakiś dzieciak.
Zanim w Kałkowie i w Piotrowicach Nyskich pojawiły się radiowozy, ktoś z miejscowych przypomniał sobie, jak niedawno Szczepan W.