Wędrówka szmat stała się już obiektem międzynarodowych badań, których celem było skontrolowanie rynku odzieży używanej importowanej z krajów wysoko rozwiniętych do państw Europy Środkowo-Wschodniej oraz Afryki. Ich polską część prowadziły wspólnie przez wiele miesięcy holenderska organizacja SOMO Centre for Research on Multinational Corporations oraz nasza Federacja Konsumentów. Sytuacja jest więc dokładnie zdiagnozowana, a wnioski zupełnie inne, niż wyciągnęło z niej Ministerstwo Gospodarki.
– Mamy zupełnie dobre przepisy, które powinny chronić nas przed zalewem odpadów – uważa Małgorzata Niepokulczycka, szefowa Federacji Konsumentów. – Są nieskuteczne, ponieważ się ich nie egzekwuje. Tworzenie kolejnych jest więc zgodą na uprawianie fikcji.
Można by pomyśleć, że do tej pory stare ciuchy sprowadzał kto chciał i jak chciał, a to nieprawda. Od kilku już lat obowiązuje cały pakiet przepisów regulujących zasady sprowadzania używanej odzieży sortowanej, a tylko taka powinna trafiać do lumpeksów. Główny Inspektorat Sanitarny nakazuje m.in., aby każdy transport był wcześniej poddany dezynfekcji i dezynsekcji, co potwierdzać ma oryginał dokumentu z wyraźną pieczątką instytucji, która te zabiegi przeprowadziła. Musi być także podana metoda i temperatura zabiegu, nazwiska i adresy importera i eksportera, a także wielkość ładunku i znaki rejestracyjne samochodu. Każda bez wyjątku dostawa powinna być poddana kontroli Państwowej Inspekcji Sanitarnej. W razie stwierdzenia, że w paczkach znajdują się także inne przedmioty, np. buty, których przywóz jest całkowicie zabroniony, cały transport powinien być odesłany tam, skąd przyjechał. Są to przepisy wystarczająco surowe.