Jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć pod koniec lipca ukonstytuował się Komitet Obrony Jedynie Słusznego Wizerunku Wiedźmina. Stało się to po ogłoszeniu obsady filmu: tytułową rolę gra znany z tak głośnych ostatnio filmów jak „Ogniem i mieczem” i „Pan Tadeusz” Michał Żebrowski; jego ukochaną, czarownicę Yennefer – Grażyna Wolszczak, zaś barda Jaskra – Zbigniew Zamachowski. Choć jest to czołówka aktorów polskich, nie wzbudziła akceptacji protestujących. Szczególnie wiele pretensji kierowano pod adresem Żebrowskiego: że amant, bawidamek, że nie pasuje do tej roli. – Wiedźmin z niego taki jak z koziej dupy trąba jerychońska – podsumował dosadnie jeden z dyskutantów tej ważkiej kwestii na specjalnej liście dyskusyjnej w Internecie.
Szczególnie wytykano Żebrowskiemu, że w niczym nie przypomina posępnego wiedźmina: za młody, za chudy, „słodki chłoptaś”, „cacuś”, wypacykowany – a więc całkowite przeciwieństwo osobnika nocującego byle gdzie, jadającego byle jak, gardzącego wykwintnym strojem i nienagannymi manierami, ale za to dobrze robiącego mieczem w słusznej sprawie. Ktoś troskał się, czy taki aktor będzie w stanie oddać paskudne uśmiechy i spojrzenia wiedźmina, na widok których cisza zalegała po karczmach. Fanom Sapkowskiego osobowość Żebrowskiego po prostu nie pasowała do wiedźmina. Zarzucano też, że został wybrany ze względów komercyjnych: chodziło o roje kobiet, które ten właśnie aktor po raz kolejny miałby przyciągnąć do kina. Podobnie dostało się Grażynie Wolszczak: że nie posiada przymiotów Yennefer, a w szczególności jej fiołkowego spojrzenia i olśniewającej urody, a tak w ogóle to jak może mieć „skórę 16-latki” (tak podobno stoi u Sapkowskiego) kobieta, która ukończyła 42 lata?