Archiwum Polityki

Chopin to uczucie

Li Yundi. Laureat I Nagrody Konkursu Chopinowskiego

Zacząłem grać, mając cztery lata. Dostałem wtedy mały dziecinny akordeonik. Po trzech latach należało zmienić go na większy. Jednak rodzice stwierdzili, że dla takiego malca, jakim byłem wówczas, profesjonalny akordeon jest za ciężki. Zacząłem więc naukę gry na fortepianie w Młodzieżowym Domu Kultury. Gdy miałem dziewięć lat, Chongqing, miejscowość, w której się urodziłem i mieszkałem, odwiedził profesor Dan Zhaoyi. Po przesłuchaniu wszystkich uczniów wybrał mnie i od tej pory, aż do dzisiaj kieruje moją nauką. Przez kilka lat dojeżdżał do Chongqing ze stolicy prowincji Seczuan. Kiedy miałem dwanaście lat, wyjechałem wraz z profesorem po raz pierwszy za granicę, na Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Igora Strawińskiego w Stanach Zjednoczonych. Wracając z konkursu, zatrzymaliśmy się w Shenzhen. Poproszono mnie, abym zagrał w miejscowej szkole muzycznej. Po recitalu zwrócono się do mnie i do mojego nauczyciela z propozycją, abyśmy przenieśli się do nich na stałe. Shenzen jest specjalną, bogatą strefą ekonomiczną, w której mam o wiele większe możliwości rozwoju. Uczę się w miejscowej Szkole Artystycznej i korzystam z pomocy Ministerstwa Kultury. Muzyka zabiera mi większość czasu, tak że na inne zajęcia pozostaje mi go niewiele. Nie chcę się chwalić, ale w ping-pongu zdobyłem półprofesjonalne umiejętności. Na moją drugą pasję – turystykę nie mam już czasu.

Moimi mistrzami jest troje pianistów – Krystian Zimerman, Mauritzio Pollini i Martha Argerich. Niezwykle także cenię pianistykę Artura Rubinsteina. Gdy po raz pierwszy usłyszałem nagrania Zimermana, byłem zafascynowany. Czuję, że łączy nas coś więcej. Gdy zdobywał on pierwsze miejsce na Konkursie Chopinowskim, miał tak jak ja teraz zaledwie osiemnaście lat.

Polityka 44.2000 (2269) z dnia 28.10.2000; Komentarze; s. 13
Reklama