Dwa najlepsze, zdaniem publiczności, obrazy Warszawskiego Festiwalu Filmowego nie mają polskich dystrybutorów i jest bardzo wątpliwe, czy zobaczymy je kiedykolwiek w naszych kinach.
Żeby od razu zaspokoić ciekawość, jakie to były tytuły, informuję, iż jeden był czeski („Samotnicy”), a drugi islandzki („101 Reykjavik”). Dodajmy, iż w warszawskim przeglądzie znajdowały się również regularne hity prosto z Ameryki (włącznie ze „Słodkim draniem” Allena i nowym dziełem Coenów „Bracie, gdzie jesteś?”), które zresztą niebawem wejdą do normalnej dystrybucji, ale nie im przypadła nagroda publiczności.
Co mogło podobać się widzom w filmie wypożyczonym od południowych sąsiadów oraz wyprodukowanym na lodowatej wyspie?
Polityka
44.2000
(2269) z dnia 28.10.2000;
Kultura;
s. 53