Archiwum Polityki

Archipelag Samizdatu

Przybysz z Polski zwiedzający wystawę „Samizdat” w berlińskiej Akademii Sztuk może czuć się dowartościowany. Polskie eksponaty są nie tylko ilościowo, ale i jakościowo najbardziej imponujące. Biuletyny, pisma, książki, całe serie wydawnicze, a wreszcie i ogromny dorobek legalnej i zdelegalizowanej Solidarności pokazuje nie tylko siłę drugiego obiegu w Polsce, ale siłę kryjącego się za nim ruchu protestu.

Na wystawie „Samizdat” w berlińskiej Akademii Sztuk, której prezesuje György Konrad, jeden z legendarnych węgierskich pisarzy drugiego obiegu, można obejrzeć najbardziej wzruszające zabytki tej „papierowej rewolucji”, która w tak istotny sposób przyczyniła się do upadku komunizmu. ZSRR ostatecznie rozpadł się w wyniku nieudanego puczu 1991 r., ale moskwianie, którzy przypuścili swój „szturm na Bastylię” budując barykady przeciwko czołgom puczystów, byli w znacznej mierze wychowankami tej alternatywnej kultury politycznej, którą po XX Zjeździe KPZR stworzyło pokolenie lat sześćdziesiątych – najpierw w mediach oficjalnych, w cieniu odwilży po śmierci Stalina, a potem w podawanych z rąk do rąk w kręgach przyjaciół i znajomych ledwo czytelnych maszynopisach przepisywanych przez kalkę.

Genialna polska ramka

Teraz te zabytki alternatywnej opinii publicznej z ZSRR, PRL, CSRS, Węgier i NRD leżą w gablotach. Teczka z wyblakłymi i poszarpanymi kartkami „Pierwszego kręgu” Aleksandra Sołżenicyna, zaczytanymi niemal całkowicie i przechowywanymi niegdyś w najdziwniejszych miejscach. Notatnik Fridy Wiktorowej z procesu Josifa Brodskiego w marcu 1964 r., kartki z jednej z pierwszych regularnych publikacji samizdatowych – zapisu procesu Andrieja Siniawskiego, wydanego w 1966 r. przez Aleksandra Ginzburga, dalej relacje z jego własnego procesu (a także Jurija Galanskowa, Aleksija Dobrowolskiego i Wiery Laszkowej, jako tzw. procesu czworga).

Są też grypsy z Gułagu, rękopisy wspomnień Nadieżdy Mandelsztam, karteczki z informacją dla córki pozostawioną na stole w chwili aresztowania, bilety kolejowe kobiet, które jechały do więźniów na widzenie. I fotografie, maszynopisy oraz legendarna w kręgach dysydenckich w całym bloku wschodnim maszyna do pisania Erika, na której można było przez kalkę odbić aż 8 egzemplarzy przebitek.

Polityka 44.2000 (2269) z dnia 28.10.2000; Kultura; s. 58
Reklama