O Kompleksowym Systemie Informatycznym ZUS (KSI) pisaliśmy wielokrotnie. Po raz pierwszy niedługo po podpisaniu umowy ZUS z Prokomem („Zrzutka podatników” POLITYKA 51/97). W ujawnionym w ubiegłym tygodniu – podczas pierwszego w 80-letniej historii NIK posiedzenia kolegium z udziałem dziennikarzy – raporcie kontrolerzy Izby formułują identyczne zarzuty, jakie my zawarliśmy w naszej pierwszej i kolejnych publikacjach. Z tym że NIK „osobami odpowiedzialnymi za powyższe” czyni pracowników ZUS, my zaś wskazywaliśmy na rządzących z poprzedniej i obecnej koalicji. Piszę „my”, gdyż teksty te pisałem z Lesławem Wawrzonkiem, zmarłym przedwcześnie w ub.r. redaktorem naczelnym miesięcznika „Informatyka”.
Kiedy więc w raporcie NIK czytam dzisiaj na przykład zdanie: „opracowany przez ZUS dokument („KSI ZUS. Koncepcja realizacji” z 1996 r. – przyp. WM) nie zawierał przygotowanej bądź ustalonej koncepcji oraz szacunkowego rachunku kosztów. Stanowił jedynie zbiór ogólnych tez...” – przypomina mi się zdanie z tekstu „Polityki” oceniające ten dokument w 1997 r.: „jest to zbiór dywagacji na tyle ogólnych i nieprecyzyjnych, że nie może być podstawą do wydania 315 mln dolarów zebranych od podatników”. W grudniu 1997 r. cytowaliśmy też fragment opinii Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, która – jeszcze przed wyborem Prokomu – była zdania, iż „rozstrzyga się obecnie przetarg na zupełnie nowy system informatyczny obsługi ZUS, gdy nie są jeszcze znane nowe ustalenia w zakresie ubezpieczeń społecznych i emerytalnych, a w przyszłości ZUS ma być zupełnie inną firmą, o nieznanej jeszcze strukturze”. Tę samą myśl w 2000 r. kontrolerzy NIK formułują w swoim raporcie kilkakrotnie.