Archiwum Polityki

Kontestacja na indeksie

W głębokim PRL uchodziła za enklawę swobody i fantazji, potem zaczęła mieć kłopoty z tożsamością i systematycznie traciła na znaczeniu. Dziś kultura studencka w powszechnej opinii jest w stanie agonalnym albo już umarła, tyle że nikt się tym nie przejął. Co ją może zastąpić?

Nastał kolejny rok akademicki. Rekordowy – mamy w Polsce prawie 2 mln studentów! Na uczelniach państwowych i niepaństwowych organizują oni spotkania dyskusyjne, redagują środowiskową prasę, a nawet uruchamiają rozgłośnie radiowe. Działają studenckie koła naukowe i rozwijają się kontakty z zagranicą. Dlaczego zatem wciąż powtarza się frazę o śmierci kultury studenckiej? Dlaczego kojarzy się z niemodną, archaiczną konwencją, symbolizuje czas przeszły?

Sceptycy przekonują, że musiała odejść w cień historii wraz z końcem PRL, bo była przecież dzieckiem tamtego systemu, może krnąbrnym i niekiedy zbuntowanym, ale jednak nieodrodnym. Kabarety, teatry awangardowe, Jacek Kaczmarski, FAMA, krakowski festiwal piosenki z jednej strony, z drugiej zaś postać działacza-młodzieżowca, który pilnował interesu władzy, a przy okazji dbał o własny – oto najczęściej przywoływany stereotyp sytuujący zjawisko w historycznym kontekście tamtej Polski. Jest jeszcze inny stereotyp – brzdąkający na akustycznej gitarze poeta w swetrze, czyli nuda i amatorszczyzna estradowa. Żaden z tych schematów nie pasuje do dzisiejszych wyobrażeń o kulturze atrakcyjnej, nawet ten, który studencką ekspresję artystyczną sytuuje po stronie alternatywy i kontrkultury.

Literatura niemodna

W opublikowanym niedawno przez studencki magazyn „Dlaczego” raporcie o kulturze cytuje się takie oto wypowiedzi. Anna Grzeszak, III rok hungarystyki: „Gdybym miała wybierać między normalnym, komercyjnym kinem a offowym, alternatywnym DKF, wybrałabym pierwszą opcję”; Krzysztof Kotlarski, II rok archeologii: „Nie wiem, gdzie i kiedy odbywają się przeglądy czy wieczorki, nawet gdybym wiedział, to raczej nie wybrałbym się na żaden z nich”; Tomasz Wendel, IV rok prawa: „Jeśli mam ochotę się zabawić, to klub studencki jest ostatnim miejscem, w którym bym się pojawił.

Polityka 42.2006 (2576) z dnia 21.10.2006; Kultura; s. 80
Reklama