Archiwum Polityki

Sądy niby 24-godzinne

Prezydent podpisał nowelizację kodeksu karnego, wprowadzającą tzw. sądy 24-godzinne. Wedle resortu sprawiedliwości mają one służyć szybszemu rozpatrywaniu drobnych przestępstw (m.in. prowadzenia pojazdów po pijanemu) oraz występków chuligańskich i innych, których sprawców ujęto na gorącym uczynku. Ministerstwo szacowało, że może chodzić o ok. 200 tys. spraw rocznie.

W rzeczywistości procedura będzie dłuższa niż doba. Najpierw policja i prokuratura będą miały 48 godzin, by sformułować wniosek o rozpoznanie sprawy (zastąpi on akt oskarżenia) i dostarczyć zatrzymanego do sądu. Ten z kolei powinien wydać wyrok w ciągu doby, ale może zarządzić jedną 14-dniową przerwę w procesie. Z kolei ewentualna apelacja ma być rozpoznana w ciągu miesiąca.

Jeżeli sąd stwierdzi, że zachodzi potrzeba znacznego uzupełnienia materiału dowodowego, musi zwrócić sprawę prokuratorowi, a ten prowadzić ją ma w trybie zwykłym. Sprawa musi być przekazana do prowadzenia na zasadach ogólnych także wtedy, gdy sąd uzna, że oskarżonemu może być wymierzona kara powyżej dwóch lat pozbawienia wolności.

Na dodatek okrągłą dobę pracować mają tylko sądy w największych miastach. W mniejszych wprowadzone zostaną jedynie ekstradyżury (do godz. 20, a w najmniejszych sądach – do godz. 16).

Szybkie sądy, będące jednym z kluczowych pomysłów PiS na poprawę bezpieczeństwa obywateli i usprawnienie wymiaru sprawiedliwości, miały ruszyć 1 lipca. Ustawa zacznie obowiązywać po trzech miesiącach od opublikowania, a więc nie wcześniej niż w marcu przyszłego roku. KB

Polityka 49.2006 (2583) z dnia 09.12.2006; Ludzie i wydarzenia; s. 17
Reklama