Archiwum Polityki

Wybór Jarosława

Czy tak dalej być może? Oczywiście może. Ale Jarosław Kaczyński zapewne wie, że droga, którą idzie, daleko go już nie zaprowadzi. Dlatego zapowiada zmiany. Co teraz może zmienić?

PiS nie przegrało wyborów samorządowych. Ale rząd je prestiżowo i politycznie przegrał. Premier musi wyciągnąć z tego wnioski. Jarosław Kaczyński ma do wyboru kilka wariantów. Sęk w tym, że nie tylko od niego zależy, który z nich zostanie zrealizowany. Bo inni aktorzy sceny politycznej też układają w głowach rozmaite taktyczne i strategiczne warianty. Jeśli to jeszcze Państwa bawi, zapraszam do spekulacji.

Wariant pierwszy – ewolucyjny

Czas nie goni premiera. Konstytucyjny termin następnych wyborów wypada za trzy lata, więc Jarosław Kaczyński nie musi się nigdzie spieszyć. Może spokojnie budować swój wymarzony blok ludowo-narodowy i stopniowo go rzeźbić na kształt własnych marzeń. Formalnie premier może więc niczego nie zmieniać i skupić się na stopniowym szlifowaniu swojej własnej partii oraz rozgniataniu jej koalicyjnych przystawek, które zapewne będzie starał się połknąć do końca. Przystawki już dziś nie są przecież tymi samymi radykalnymi partiami, jakie rok temu weszły do parlamentu. Nie mają ani tej mocy, ani politycznego żaru. Lepper bez ognia ludowego trybuna i Giertych bez ojca Rydzyka za plecami nie są ani silni, ani niebezpieczni jako alternatywa dla PiS. Siedzą więc jak myszy pod miotłą i stopniowo tracą radykalną tożsamość. Także sam Jarosław Kaczyński jest już dzisiaj inny. Nieoczekiwanie daleko odszedł od radykalizmu, który prezentował jeszcze pół roku temu. Z jego słownika znikają „łże-elity”, „układ” i „czworokąty”, a nawet „agenci” i „mafie”. Jeśli wciąż jeszcze pojawiają się one na scenie politycznej, to raczej za sprawą niższych rangą polityków PiS, którzy albo nie zorientowali się, jaki manewr wykonuje ich partia, albo zostali wydelegowani do pilnowania radykalnego skrzydła.

Polityka 49.2006 (2583) z dnia 09.12.2006; Temat tygodnia; s. 23
Reklama