Jak to możliwe, że prymus Europy Środkowej, kraj pragmatycznej prawicy i niekomunistycznej lewicy, kwitnące gospodarczo Czechy przez pół roku od wyborów nie mają stabilnego rządu? Ani nawet widoków na szybkie wyjaśnienie: kto i jak długo będzie tam właściwie rządził?
Obyśmy tylko nie zmienili się w nudny, niezbyt ważny kraik, którego wewnętrzne konflikty i żabiomysie wojenki polityczne będą kompletnie niezrozumiałe nie tylko dla ludzi z zewnątrz, ale i dla nas samych – ostrzegał Vaclav Havel na krótko przed zakończeniem ostatniej kadencji prezydenckiej. Na próżno. Sześć miesięcy po wyborach parlamentarnych kraj nadal nie ma prawdziwego rządu. Co więcej, nadal nie wiadomo, czym i kiedy skończą się chaotyczne i nieprzejrzyste manewry wokół jego powołania.
Polityka
49.2006
(2583) z dnia 09.12.2006;
Świat;
s. 62