Wiadomo, jak się zakończył powrót do domu w Siedlcach dyrektora Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego Tomasza Serafina po alkoholowych andrzejkach, które świętował wraz z grupą urzędników z MSWiA. Pan Serafin zamówił sobie radiowóz jak taksówkę, bo miał znajomego szefa posterunku na Dworcu Centralnym, na którym jeszcze kilka miesięcy temu sam pracował. Miał bać się żony, a radiowóz świadczył, że wraca z jakiejś ważnej akcji. Wcześniej z takiej właśnie „taksówki” zresztą korzystał.
Polityka
50.2006
(2584) z dnia 16.12.2006;
Ludzie i wydarzenia;
s. 16