Po obradach 12 grudnia nie poszedłem do kina Wiedza na projekcję filmu Jerzego Skolimowskiego, tylko wziąłem udział w nieformalnej dyskusji o polityce; dominował pogląd, że władza już leży na ulicy. Ktoś przytomnie zapytał: ciekawe, kto się po nią schyli pierwszy? Kiedy wracaliśmy, dochodziła godz. 23, a milicjanci napotkani pod Dworcem Śródmieście, na naszą prośbę, poczęstowali nas ogniem z zapalniczki. Nic nie zapowiadało tego, co się wkrótce stało.
Kongres Kultury Polskiej miał trwać od piątku 11 grudnia do niedzieli 13 grudnia 1981 r., ale zakończył się przedwcześnie: w nocy z 12 na 13 grudnia generał Wojciech Jaruzelski ogłosił wprowadzenie stanu wojennego. Gdy rankiem 13 grudnia uczestnicy przybyli pod Teatr Dramatyczny w gmachu warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki, gdzie Kongres się odbywał, zastali drzwi zamknięte, a na nich kartkę z informacją, że obrady zostały zawieszone. Telefony nie działały, nie od razu zebrani zorientowali się, co się stało; wielu uczestników Kongresu zresztą nie było – jak się potem okazało, zostali zatrzymani i internowani (m.in. Klemens Szaniawski, Jan Strzelecki, Andrzej Kijowski, Andrzej Szczypiorski, Wiktor Woroszylski).
Kongres został zwołany przez Komitet Porozumiewawczy Stowarzyszeń Twórczych i Naukowych. Przygotowywało go merytorycznie 21 artystów i uczonych,
większość z racji pełnionych funkcji. Byli tam m.in. kompozytorzy Krzysztof Penderecki i Witold Lutosławski, reżyserowie Andrzej Wajda i Kazimierz Dejmek, uczeni Aleksander Gieysztor, Stefan Nowak i Klemens Szaniawski. Po raz pierwszy udało się zebrać w jednym miejscu i czasie wszystkich luminarzy kultury i nauki polskiej, muzyków, architektów, aktorów, reżyserów, plastyków, literatów, naukowców. Na dodatek przybyli oni na wezwanie organizacji, uznanej we wrześniu 1981 r.