Archiwum Polityki

Łże-elity po niemiecku

Nie tylko my spieramy się o powojenną rolę inteligencji, Niemcy również. Oskarża się ją o flirty z nazizmem; upadają kolejne autorytety moralne. Coraz więcej za to jest Niemców pozbawionych wyraźnych poglądów i ideowych potrzeb. Zastępuje je moda na mieszczański konserwatyzm.

Zapalnikiem dyskusji o elitach intelektualnych w Niemczech było późne wyznanie Güntera Grassa, że pod koniec II wojny światowej otrzymał powołanie do dywizji Waffen SS. Ale bardzo szybko na ławę oskarżonych zaciągnięto niemal całą inteligencję z awansu, parweniuszy z robotniczych czy chłopskich rodzin, którzy w dzieciństwie w upojeniu nosili mundury Hitlerjugend i donosili na kolegów, a po zamachu na Hitlera latem 1944 r. dobrowolnie zgłaszali się na front, by ratować ojczyznę. Na oczy przejrzeli dopiero w chwili klęski, po czym z takim samym fanatyzmem uwierzyli w zachodnią demokrację i tropili jej wrogów piętnując byłych nazistów w swym najbliższym otoczeniu.

Katalizatorem tej fazy niemieckich obrachunków były wspomnienia Joachima C. Festa, jednego z najbardziej wpływowych publicystów niemieckich, wieloletniego współwydawcy dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, autora znanych i w Polsce biografii Hitlera i Speera, a także koncepcji scenariusza do filmu „Upadek”. Swe memuary Fest zatytułował biblijnym wyznaniem Piotra w Ogrójcu: „Ja nigdy” (Ich nicht). Media okrzyknęły go anty-Grassem. Oto rówieśnik noblisty, ale jakże odmienna postawa, żadnego spoufalenia z nazistami, żadne Waffen SS, i co za rodzina! Nie syn sklepikarza z Wrzeszcza, lecz prawdziwy wykształcony mieszczanin, Bildungsbürger, inteligent... Oni nie dali się złamać!

Przez pół wieku literatura niemiecka nie mogła chwalić

dobrego pochodzenia, ponieważ wszelkie relacje rodzinne, cała niemiecka kultura mieszczańska zdawała się być zbrukana i zatruta klęską humanizmu po 1933 r. Nie zatrzymały hitleryzmu wykształcenie, przyzwoitość, dobre maniery, fluidy muzyki i literatury w relacjach między pokoleniami. Toteż po 1945 r. młodym trudno było zaakceptować rodziców, którzy zawierali zgniłe kompromisy lub wręcz byli współwinni zbrodni.

Polityka 51.2006 (2585) z dnia 23.12.2006; Świat; s. 60
Reklama