Archiwum Polityki

Bez obrazy

Jeśli mówią o tobie źle, masz dwa wyjścia: albo się unieść dumą i na nich obrazić, albo próbować udowodnić, że nie mają racji. Taki ma wybór prezydent Lech Kaczyński wobec opinii europejskiej.

Nie ma co ukrywać ani się pocieszać. Jest źle. Prasa europejska niemal zgodnym chórem krytykuje polskiego prezydenta-elekta i powstający właśnie rząd. Krytykuje, a nawet ośmiesza, nie stroniąc od niewybrednych, cienkich żartów o deux canards (po francusku po prostu „dwie kaczki”) ani wykazywania, iż Polska wchodzi do księgi rekordów, bo „znamy wprawdzie dynastie w krajach totalitarnych, jak Korea Północna, Syria i Azerbejdżan”, ale Polska wprowadza dalsze „innowacje” – będzie rządzona przez braci bliźniaków (belgijski „Le Soir”). Prezydentowi-elektowi przypisują liczne cechy ujemne: nazywają go „politykiem patrzącym wstecz” („The Financial Times”, biblia biznesu), populistą, kimś, po kim nie można się spodziewać nowych inicjatyw. Wybór Kaczyńskiego jest złą wiadomością – obwieszczają, gdzie mogą – zarówno dziennikarze niemieccy, jak i rosyjscy, a w każdym razie ich większość. „Do władzy w Polsce doszedł krytyk Rosji i Niemiec” – pisze „Rossijskaja Gazieta”, a „Izwiestia” wręcz: „Prezydentem Polski został wielbiciel Dżochara Dudajewa”. Choć kilku moskiewskich politologów uważa, że zwycięstwo Kaczyńskiego może być korzystne dla Rosji, ale na tej zasadzie, że stosunki polsko-rosyjskie są tak złe, że może już być tylko lepiej, a Moskwa chętnie powita silny rząd. Ale czy rząd będzie silny? Najspokojniej i najkrócej komentuje prasa amerykańska: zajęta jest głównie czym innym.

Najdalej w niechęci posunął się lewicowy dziennik londyński „The Guardian”, który nie tyle pisze o prezydencie, ale o jego wyborach i obliczu kraju. I nie bawi się w żadne niuanse: „Nowa Europa – twierdzi – umarła, potwierdzono oficjalnie.

Polityka 44.2005 (2528) z dnia 05.11.2005; Kraj; s. 30
Reklama