Aleksander Kaczorowski: – Akcja pańskiej najnowszej powieści „Nie opuszczaj mnie” rozgrywa się w szkole z internatem. Jej wychowankami są ludzkie klony. To alternatywna wersja historii, w której po zakończeniu II wojny światowej wynaleziono metodę pozwalającą na dostarczanie potrzebującym nowych, zdrowych organów: nerek, wątrób, serc. Skąd ten niezwykły pomysł?
Kazuo Ishiguro:– Nie zamierzałem wcale napisać powieści o klonowaniu, ten wątek pojawił się na samym końcu pracy nad książką. Zawsze natomiast chciałem napisać historię grupy nastolatków żyjących w małej, zamkniętej społeczności gdzieś w Anglii. Zmierzyłem się z tym tematem już 15 lat temu, ale wtedy jeszcze ich sekret miał mieć związek z bronią jądrową. Pomysł wypalił dopiero wtedy, gdy w jej miejsce wprowadziłem kwestię rozwoju biotechnologii. To było to – miałem wreszcie brakujący element układanki.
Pyta pan w swojej książce, czy wolno nam złamać zasady w słusznej sprawie: hodować ludzi na części zamienne, by móc wyleczyć nieuleczalnie chorych.
Pytanie brzmi: czy jesteśmy w stanie tolerować potworne okrucieństwa, dopóki dzieją się one z dala od nas i są dla nas korzystne? A to już dotyczy świata, w którym żyjemy. Oczywiście, przyjemnie byłoby myśleć o sobie, że w żadnych okolicznościach nie zaakceptujemy istnienia takiego społeczeństwa, jakie opisałem. Lecz tak naprawdę nie jesteśmy od tego dalecy. To tylko dystans geograficzny sprawia, że nie musimy patrzeć z bliska na okropności, z których czerpiemy profity. Już dziś istnieje przecież czarny rynek ludzkich organów. Także nasza gospodarka rozwija się kosztem mieszkańców Trzeciego Świata.
A najgorsze jest to, że nikt tego nie planuje, to się dzieje niejako samo z siebie. Podobnie było z rozwojem broni nuklearnej po II wojnie światowej.