Polacy lubią marki własne – twierdzi Wojciech Sokół, rzecznik prasowy Tesco Polska. Na ponad 50 tys. towarów oferowanych w sklepach tej sieci 3 tys. to produkty marki własnej. Tesco wprowadziło ją w dwóch wersjach: Tesco – Jakość dla Ciebie (umiarkowanie tania) i Tesco – Korzystny Zakup (znacznie tańsza, w charakterystycznych opakowaniach w biało-granatowe paski). Liczba tak opakowanych towarów systematycznie rośnie. Tylko w minionym półroczu wzrosła o ponad 250. Rośnie też ich udział w sprzedaży i wynosi już 10 proc. Ale to pestka przy 31 tys. wyrobów oferowanych pod własną marką przez Tesco w Wielkiej Brytanii. Tam udział marek własnych w sprzedaży sieci sięga 60 proc.
Według szacunków Marii Andrzeja Falińskiego z Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji (POHiD) marka własna w całym naszym handlu sieciowym ma udział 10–11 proc. W Wielkiej Brytanii jest to 42 proc., w Niemczech 38, we Francji i Hiszpanii – nieco ponad 30 proc. U nas tę średnią podbijają głównie sklepy dyskontowe. Na przykład w Biedronce (750 tych sklepów należy do Jeronimo Martins Dystrybucja – JMD) udział produktów marki własnej przekroczył, zdaniem Falińskiego, 80 proc. wartości sprzedaży. W sieci Leader Price, z wyjątkiem pieczywa, nie ma innych marek niż własna. A sklepów dyskontowych będzie przybywać. Na polskim rynku detalicznym działa już dużo hipermarketów. Co więcej, PiS chciałby ograniczyć ich dalszy rozwój. Największe sieci czynią więc przygotowania do nowych czasów. – Znaczenie marki własnej będzie w Polsce rosło – dopowiada Faliński. – Nasze społeczeństwo jest niezamożne i potrzebuje tanich produktów.